Czy możemy wyobrazić sobie Jezusa z Nazaretu na audiencji u papieża? Czy oczami wyobraźni widzimy jak Chrystus klęka i całuje papieską dłoń z pierścieniem? Czy dostrzegacie przerażenie w jego oczach, kiedy widzi kapiące od złota sale Watykanu, bogactwo i przepych Kościoła?
Przyjrzyjcie się zatem, jak Jezus na Placu św. Piotra przemyka się na swym osiołku pośród rozpędzonych mercedesów watykańskich dostojników kościelnych! Czyż nie ma oczu wytrzeszczonych z przerażenia i niedowierzania?
Czy to jest jego Kościół?!
Tak myśli, a przecież jeszcze nie wszystko wie o zbrodniach Kościoła, oszustwach, przekupstwach, żądzy złota, skrytobójczych zamachach, rozpasanym seksualizmie, gwałtach i perwersjach. Nie wie także, że jego imię Jezus z dodatkiem Chrystus stało się zawołaniem bojowym wojowników ogniem i mieczem szerzących na świecie chrześcijańską wiarę. Nie do końca jest zorientowany, że historia Kościoła to historia grzechu, zbrodni, hipokryzji i zła.
Mało tego, on chyba jeszcze nie wie, że Maria, niepozorna wiejska kobiecina, do której w Nowym Testamencie nigdy nie zwrócił się słowem „matko”, zrobiła ogólnoświatową karierę, została wyniesiona statusu supergwiazdy, jest Bogiem.
Dlaczego? Za co?
Czyżby oni nie wiedzieli, że ona zaakceptowała jego ukrzyżowanie, a nawet, jak twierdzili mędrcy, sama przybiłaby go do krzyża, gdyby nikt nie chciał tego uczynić. Zrobiłaby to? Matka własnemu Synowi? Ponoć pod krzyżem stała radosna, bez żadnej boleści. To nie do wiary!
Okazuje się, że zrobiłaby TO bez chwili zastanowienia, bez zmrużenia powiek. Zaakceptowała przecież jego ukrzyżowanie! Focjusz I Wielki (ur. 810 - zm. 891), słynny patriarcha Konstantynopola, człowiek o niezwykle szerokich horyzontach myślowych i nieposzlakowanym życiorysie, pisze w swoim drugim kazaniu na „Dzień zwiastowania Marii Pannie": „Maria posiadała męskie cnoty, była kobietą odważną. Nawet nie poirytowała się podczas męki swego Syna, której była świadkiem; zupełnie inaczej niż inne matki, kiedy są obecne w czasie egzekucji swych dzieci."
Arcybiskup Antoninus z Florencji (†1459) jest takiego oto zdania: „Gdyby nikt nie był gotów tego uczynić, Maria sama przybiłaby Syna do krzyża, sama dokonałaby ukrzyżowania, dzięki czemu świat zostałby zbawiony. Nie wolno nawet przypuszczać, że byłaby pod względem doskonałości i posłuszeństwa Bogu gorsza od Abrahama, który swego własnego Syna przyniósł Bogu w ofierze”.
Papież Benedykt XIV (†1758) z kolei gani tych malarzy, którzy przedstawiają Marię pod krzyżem jako pogrążoną w głębokiej boleści, i podobnie gani kaznodziei, którzy mówią o Marii przepełnionej boleścią. Według opinii papieża Piusa X, Maria „nie stała w tej strasznej chwili przepełniona bólem, lecz stała radosna" pod krzyżem swego Syna, a papież Jan Paweł II sądzi, że Maria „w matczynym duchu… złożeniu ofiary, którą urodziła, przytaknęła z miłością".
Przytaknęła z miłością śmierci własnego syna. A Kościół to pochwala!
Uff! Jezus wie tylko jedno: On zaczynał od ubogiej stajenki. Oni, nazywający się Wikariuszami Chrystusa, jego następcami, toną w złocie, luksusie, niewyobrażalnym przepychu. Co gorsza, on jest Żydem, a Kościół rzymski, który się na niego powołuje, nie tylko zapomniał o swych judaistycznych korzeniach, ale stworzył również antysemityzm, obwinia Żydów za jego ukrzyżowanie, odłączył się od synagogi i rabinów. Stał się sektą!
Żadna z wypowiedzi Jezusa z Nazaretu nie głosiła utworzenia wspólnoty wybranych, nigdy nie wzywał do utworzenia Kościoła. Nigdy nie głosił utworzenia Kościoła z własną strukturą i urzędami. Wprawdzie był prowokacyjnym prorokiem, walczył z żydowskimi kapłanami, krytykował ich za merkantylizm i nie przestrzeganie zasad Bożego Prawa, ale jego uczniowie byli pobożnymi, żydowskimi ortodoksami. W pewnym sensie on także nim był. Nie tworzył przecież odrębnej społeczności rezygnującej z religii Izraela.
A oni utworzyli Kościół katolicki. Po co?
Święty Augustyn (354-430) - ten który między innymi dał teologiczną podbudowę do przyszłych działań inkwizycji i wojny z heretykami, jak również zgubną teorię potępienia seksualności - w swej pracy De vera religione próbował scementować zbyt różnorodny i pełen schizmatyków i heretyków Kościół: „Musimy trwać mocno przy religii chrześcijańskiej i braterstwie tego Kościoła, który jest Kościołem katolickim i jest zwany Kościołem katolickim, nie tylko przez swoich wyznawców, ale i przez wszystkich swoich przeciwników. Czy chcą tego, czy nie, nawet heretycy i schizmatycy, jeżeli nie rozmawiają w swoim gronie, ale z innymi, tylko katolików nazywają katolikami. Albowiem mogą być zrozumiani jedynie wówczas, gdy nadadzą mu tę samą nazwę, pod którą jest on znany na całym świecie”.
Czy Jezus był katolikiem?
Celowo stawiam tak absurdalne pytanie, bowiem Kościół katolicki powołuje się na niego, jako Twórcę tego Kościoła, a przecież Jezus nie był katolikiem. Nawet nie słyszał o takim pojęciu, o takim słowie.
Kim zatem był Jezus?
Jezus był rabinem, żydowskim prorokiem i głosił wyłącznie miłość bliźniego, ubóstwo, Królestwo Boże, jako szansę na zbawienie człowieka. Nigdy też nie głosił celibatu. Raczej pochwalał małżeństwo, jego najbardziej wierni uczniowie, zwani później apostołami, byli przecież ludźmi żonatymi.
Kim zatem był Jezus?
Jezus był rabinem, żydowskim prorokiem i głosił wyłącznie miłość bliźniego, ubóstwo, Królestwo Boże, jako szansę na zbawienie człowieka. Nigdy też nie głosił celibatu. Raczej pochwalał małżeństwo, jego najbardziej wierni uczniowie, zwani później apostołami, byli przecież ludźmi żonatymi.
Jezus stoi na Placu św. Piotra, a jego serce przeszywa lodowaty sopel zwątpienia.
A może mnie wcale nie było? – myśli Jezus – Przecież Lessing określił historyczne uzasadnienie chrześcijaństwa jako niewystarczające. Podobne dezauowali moje istnienie Hegel, Schopenhauer, Schweitzer i setki innych filozofów i teologów. Bruno Bauer uznał mnie za fikcję literacką stworzoną przez ewangelistów. Wielu z nich stawia mnie obok Zeusa i innych bożków greckich i rzymskich. Nawet historycy żydowscy, jak na przykład Józef Flawiusz, urodzony tuż po mojej śmierci, moją osobę pomijają milczeniem.
Także uczony Filon z Aleksandrii i Justus z Tyberiady nic nie wspominają o mnie. Szczególnie boli mnie, że Justus milczy, a przecież był moim ziomkiem, żył w moich czasach, mieszkał w pobliżu Kafarnaum w Tyberiadzie. I nigdy o mnie nie słyszał?! Milczy także Swetoniusz. Wprawdzie wspomina o mnie Tacyt, ale on pisze 84 lata po mojej śmierci i mógł się wzorować na ewangelistach.
Czyżbym naprawdę nie istniał?! – myśli Jezus - Szkoda, że sam nie spisałem ewangelii. Ale przecież nie mogłem, bom niepiśmienny. A może to i lepiej, bo Biblia jest w ciągłym ogniu krytyki.
Mówiono mi, że taki na przykład Paul Edwards, w „Bóg i filozofowie”, krytykuje Biblię (zresztą nie tylko on), uważa system wierzeń chrześcijańskich za niepoważny i śmieszny, który rozsypuje się w umyśle niczym pióra w powietrzu. Gdy kontemplujemy ogrom tego Bytu, który kieruje i rządzi nieogarnioną Całością, której nawet najdalej sięgający wzrok ludzki może dostrzec tylko część, powinniśmy wstydzić się nazywać Słowem Bożym takie marne opowieści.
A inni? Co piszą o Biblii? Jest to nieustanny ogień krytyki!
No właśnie. Co sądzicie o Biblii?!
Od dawna zdaje sobie sprawę że biblia to bajka ,ze religia to opium dla mas.
OdpowiedzUsuńMoże i sprawdzała się w czasach średniowiecza,ale teraz to jak bajki braci Grimm.
cóż......Jezus dziś stojąc na audiencji u papieża powinien uklęknąć i przeprosić papieża za zamieszanie, którego dokonał 2000lat temu...powinien błagać katolików o wybaczenie, że w jego imieniu zniszczono im psychikę, a wręcz doprowadzono do fanatyzmu, mającego wszelkie zarodki fanatyzmu islamskiego z domieszką chciwości i obłudy.....a na końcu powinien w ramach protestu wstrzyknąć sobie wirusa hiv i zrobić pielgrzymkę od kościoła do kościoła przepraszając wiernych, a baty zebrał by za darmo bo papież i tak nie dopuścił by do tego aby prawda wyszła na jaw.......
OdpowiedzUsuńNiestety, czy stety... Kościół watykański, to kościół wywodzący się z knowań Szawłowych. Szaweł, później Paweł nie znał osobiście Chrystusa, nigdy nie słyszał na żywo jego nauk. Raz w pijanym widzie, zamiast białych myszek przywidział mu się pewien Długowłosy Żyd. Jak prawie każdy, kto przeżył widy w delirium- przestraszył się i zaczął wierzyć w to, co wyświetlił mu kinematograf w stanie niepoczytalności. Ubzdurał sobie, że jest ideologicznym spadkobiercą syna Miriam, no i zwietrzył własną szanse na zrobienie kariery. Negował lub dyskredytował wpływy innego odłamu wczesnochrześcijańskiego- kierowanego przez brata J.Ch. - Jakuba.
OdpowiedzUsuńMiał szczęście i wiele rozumu, by wokół legendy potrafił stworzyć holding profitujący i bazujący do dnia dzisiejszego na ciemnocie, bojaźni, terrorze i oszustwie. Stan ten trwa do dziś. Kościół żeruje na najniższych instynktach ludzkich.
Co do stanu cywilnego Jezusa- jako rabin, nie mógł być bezżenny. Ewangelie apokryficzne jednoznacznie wskazują na to, kto był jego małżonka- sprowadzona przez średniowiecznych interpretatorów biblii do roli prostytutki- Maria Magdalena.
Trudno dyskutować, opierając się wyłącznie o przekazy biblijne, które w większości zostały "przystosowane" do celów i wymogów przedsiębiorstwa jakim jest KrK. Święta Inkwizycja zadbała, by zniszczyć wszystkie inne przekazy o życiu i działalności Syna Cieśli. Pozostają nam wiec skąpe relacje współczesnych mu historyków i apokryfy.
Zastanawia mnie t, dlaczego Chrystusa określa się jako niepiśmiennego. Czyż to nie on kreślił znaki na piasku? Czyż można znać pisma, nie czytając ich? Czy można czytać, nie potrafiąc pisać?
Mariusz P.
Jezus w Rzymie na Placu Sw. Piotra? Ciekawy pomysł ale nie sądzę żeby Jezus dotarł do tego placu no chyba żeby się nie ujawniał bo inaczej Watykańczycy zrobili by z niego wariata! KK przecież nie mógł by dopuścić żeby prawda o nim (kościele) wyszła na jaw ileż by oni na tym stracili więc Jezus jest dla nich wygodny o tyle o ile NIE ŻYJE bo żywy byłby nie do zaakceptowania dla hierarchów KK!
OdpowiedzUsuńAndrzej piszesz prawdę i tylko prawdę. Piszę anonimowo, bo nie działa ten mechanizm logowania.
OdpowiedzUsuńPodczas mych podróży po Ziemi jak ją tam nazywają "Świętej" nasłuchałam się i naczytałam w oryginale wiele historii na temat Jezusa, jego życia i działalności.
Matka jego nie była dziewicą, a ojcem jego był rzymski żołnierz... Maria Magdalena - jego żona była jego sukcesorką i uczennicą, a Miriam - jego matka - zwalczała jak wściekły pies jego działalność duchową.
Ale co ci będę pisać - jak to wszystko wiesz bo opisujesz. Mogę tylko przytaknąć i cieszę się, że publikujesz te prawdę i nie boisz się czarnego kleru, któremu smutny koniec Jezus przewidział!
Pozdrawiam Ewa.
Andrzej jak zwykle swietny tekst!
OdpowiedzUsuńOsobiscie nie wyobrazam sobie takiej sytuacji, zeby pan Jezus we wlasnej osobie ukazal sie w Watykanie. Chyba nie bardzo byloby im na reke:))
Zaraz by okrzykneli go szatanem !
Biblia - jako "kronika"może stanowić przewodnik po czasach zamierzchlych,systemie myślowym ówczesnych ludzi i ksztaltującym sie spoleczeństwie. Uwazam,że Jezus (jezeli byl postacie historyczną) napewno ma zmienione cv na poparcie rozwijającej sie nowej religii.Gdyby zas pojawil sie na audiencji - to napewno nie w szatach z jego czasow, ale w dobrze skrojonym i drogim garniturze.Nie pytany, nie mógl by zamienić jednego slowa z papieżem, a jezeli usilowal by wyjawić to kim jest to Szwajcarzy - tak jak Rzymianie zajeli by sie nim i napewno nie wylądowal by w klinice papieskiej.Najprędzej oddany by zostal służbom Mosadu, a zaden nevs o zkłóceniu ceremonii nie przedostał by sie do mediow.Może tylko zostala by po nim marynarka od garnituru zamiast calunu ,ktora znaleźli by straznicy wiezienni, po ogloszeniu alarmu: tajemnicze znikniecie ,tajemniczego aresztanta.
OdpowiedzUsuńJedno jest pewne, że istnienie Boga jest tylko wiarą dla wierzących. Dlatego nazywanie nauką wiary jest śmiesznością. Ballad i legend nie da się bardziej utechnolognić. Niestety. Poza tym jak istnieje Bóg to jest to inny wymiar, może czwarty, piąty a my w tym wymiarze nie funkcjonujemy. A jak być może dowiemy się, że Bóg istnieje, przestanie to byc wiarą. Kropka, koniec.
OdpowiedzUsuńNareszcie uslyszalam to co mysle i czesto powtarzam....z normalnymi ludzmi mozna o tych sprawach rozmawiac, ale jak sie trafia na przesadnie "wierzacych", wowczas lepiej zlozyc bron...Dziekuje Andrzejku za wspanialy tekst !!!
OdpowiedzUsuńHanula ma racje. Tekst wspanialy jak zawsze na twoim blogu. Mialem problem z zalogowaniem i pisze jako anonimowy. Dlaczego tak rzadko piszesz na blogu? Praca?
OdpowiedzUsuńCo do tekstu. Nalezy wyjasniac i ty to robisz znakomicie, tylko nie wiem czy ci nieuswiadomieni tu wchodza? Twoje teksty na temat Kosciola winny byc obowiazkowa lektura dla licealistow i studentow. Ale nie w tym kraju. Niestety.
Pierwsza Ewangelia spisana 40 lat po śmierci Jezusa pamięć ludzka ulotna jest i skłonna do koloryzowania ...
OdpowiedzUsuńUWAGA!!! NOWOŚĆ: jedyną bolączką watykańskich popleczników z nadwiślańskiej prowincji tego niebiańskiego imperium, jest naturalnie fakt, że Jezus był Żydem! Ale to już niedługo! Na rozkaz Jarka, ten gościu, który w brawurowy sposób udowodnił, że Kaczyńscy pochodzą w prostej linii od Bolesława Krzywoustego, pracuje w trybie pilnym nad udowodnieniem teorii, że matka Jezusa była córką słowiańskich emigrantów z okolic obecnej Częstochowy.
OdpowiedzUsuńI co wy na to? Za jednym zamachem jest pretekst, aby stać się narodem wybranym przez boga, postawić 3586-metrowy posąg Miriam przed siedzibą Radia Maryja, oraz w trybie natychmiastowym wywalić wszystkich Żydów z Polski!
Podpisano:
Mieszko Pięćdziesiąty
Ty się tutaj „Mieszko” nie naśmiewaj, bo ja nie mam nic do śmiechu. Dobrze wiesz, jak w tym kraju podchodzi się do Żydów, a ja, chociaż z dziada-pradziada Polka, to niestety mam korzenie i nazwisko nie pasujące niektórym „patriotom”. Aż strach pomyśleć, co byliby wstanie ze mną zrobić, jakby mięli tylko tą możliwość. Dlatego dla mnie to był mierny dowcip
OdpowiedzUsuń