czwartek, 19 kwietnia 2012

HISTORIA PEWNEJ MIŁOŚCI (część druga)


Nie uwierzycie jaki świat jest mały. W Wuppertalu (Nadrenia Północna-Westfalia) w okolicach Rathaus Galerie natknąłem się na kolegę z Łodzi, którego nie widziałem wiele lat. Pracował w Schwebebahn, a teraz w przemyśle farmaceutycznym Bayer AG. Miłe spotkanie i tylko  krótka pogaducha, bo już byłem umówiony z kierownictwem Literatur-Biennale (Kulturbüro). Obiecałem, że być może spotkamy się za dwa miesiące. bo w pierwszej połowie czerwca jest w Wuppertalu jakaś kilkudniowa literacka impreza.
Po pierwszej części „Historia pewnej miłości” dostałem około 100 wiadomości na priv. Nie na wszystkie mogłem odpowiedzieć, bo byłem w Niemczech. Z zainteresowaniem czytałem też szczere komentarze na blogu. Jeden list zainteresował mnie szczególnie, bowiem miłość zaczęła się zanim się pierwszy raz zobaczyli. Poczytajcie, czy to nie jest piene, jak ona pisze do niego:
„To jest takie piene. W miarę rozwoju naszej znajomości odkrywałam wciąż na nowo Twoje cechy charakteru, Twój humor, twoją ciepłość i stwierdzałam, ze zdziwieniem, że to na Ciebie czekałam, o Tobie marzyłam  i to moje małe marzenie pozwoliło mi przeżyć te wszystkie koszmarne lata. Ta myśl o Tobie jako o moim kochanym dodawała mi nadziei na to, że Cię kiedyś spotkam. Gdybym wcześniej próbowała zmienić swoje bezsensowne życie, może nigdy bym Cię nie spotkała i nie dane było by mi przeżyć tego, co jeszcze przede mną  z człowiekiem, którego darzę największym szacunkiem i miłością,  z człowiekiem, który dał mi dowód na to, że jednak  wspaniała miłość istnieje. Ja nie chcę nikogo, bo moje serce należy do Ciebie. I cieszę się z tego, bo to najpiękniejsza rzecz jaka trafiła się w moim życiu.
Kochać? To jest wyrażenie w jednym słowie tego wszystkiego, co zawarte jest w definicji Miłości. Kocham cię - to jakby powiedzieć: „Potrzebuję ciebie do tego by żyć". Kocham cię - to jakby powiedzieć „jestem gotowa dla ciebie zrobić wszystko". Kocham cię - to jakby powiedzieć „Możesz na mnie zawsze liczyć, bo ja żyję tylko dla ciebie". Kocham cię - to jakby powiedzieć –„zaufaj mi, bo ja ci zaufałam”.
Mam tylko nadzieję, że nie pozwolimy oboje by kiedykolwiek się skończyło to, na co oboje czekaliśmy całe życie. Ludzie muszą pamiętać także o tym, jak łatwo jest zranić kogoś i jego uczucia.
Nie pisałam jeszcze tego dzisiaj, ale chcę żebyś wiedział, że Cię kocham, naprawdę Cię kocham, choć nigdy nie myślałam, że komuś jeszcze to powiem.
NIGDY CIĘ NIE ZOSTAWIĘ, bo jesteś mój i tylko mój. I Ty też, proszę nie zrób mi krzywdy! Och, to chyba znów jakaś moja fanaberia, hi hi hi. Przecież wiem, że nigdy nie skrzywdzisz mnie ani nie oszukasz, tak samo jak ja nigdy nie zawiodę Twojego zaufania.
Mam tylko nadzieję, i powtarzam to jeszcze raz, że nie pozwolimy oboje na to, by kiedykolwiek się skończyło to, na co oboje czekaliśmy całe życie. Przyszłość należy do nas! 
Całuję Cię, Kochanie i dziękuję, że jesteś! Że dzięki Tobie poznałam tę piękniejszą stronę życia:) Twoja na zawsze Właścicielka i Królowa”.
@ @ @ @ @
         Zaś Krystian Karol Lisowski pisze:
         To raczej nie miłość z fejsa - ale z internetu. Poznaliśmy się przez portal, można to powiedzieć - matrymonialny. Nie widzieliśmy się - nie posiadaliśmy swoich zdjęć. Były dwa maile - ale ze względu na to, że nie posiadałem w domu internetu (korzystałem sporadycznie z kafejek internetowych) przeszliśmy na smsy. Pisaliśmy ze sobą 14 dni. Wszystkie SMS'y zapisałem w zeszycie - tak na pamiątkę. Od początku wiedzieliśmy, że chcemy ze sobą być - bez względu na to jak wyglądamy. Pierwszy raz spotkanie, pierwszy raz zobaczyliśmy siebie. Tydzień rozłąki - kolejne spotkanie i decyzja  „Zamieszkajmy razem" - nie było łatwo, ale decyzja była słuszna. Siedem lat razem - miłość z internetu:)
@ @ @ @ @ @
Wiesława Wsw (jest na facebooku pod tym właśnie nickiem) poznała swojego męża przez telefon, z… ogłoszenia. Znam ją, jej nazwisko, jej męża Jędrusia. A  oto co Wiesia pisze:Był wrzesień 2006 roku będąc z mężem w separacji i mieszkając z dziećmi czułam się samotna i nikomu nie potrzebna ... Za namową przyjaciółką dałam ogłoszenie w telegazecie Polsatu. „Szukam pana z którym mogłabym się zaprzyjaźnić i szczerze pogadać”. Odzew przerósł moje oczekiwania ze 2 setki dzwoniących facetów oferowało swoje usługi seksualne a o to mi nie chodziło... Wśród nich był i Andrzej on chciał tylko mieć do kogo zadzwonić i porozmawiać, pośmiać się i tak się zaczęła znajomość początkowego uzależnienia od telefonu... Nie mieliśmy w planie spotkania nawet nazwiska były nieznane... Więc byliśmy względem siebie szczerzy do bólu niczego nie udając ani nie grając w grę nazywaną podchodami... Słuchawka w ucho telefon na ładowarce i heja po 16 godzin na dobę bez jakichkolwiek zahamowań. Czas mijał szybko było nam ze sobą dobrze i rozumieliśmy się bez słów nasze rozmowy były nam potrzebne jak powietrze do oddychania... wygląd i to że nie mamy rozwodów też było bez znaczenia. Pewnego pięknego dnia wpakowałam się w kłopoty i dzięki swojej odwadze i telefonicznemu wsparciu Andrzeja wyszłam z nich obronną ręką jednak stan mojej psychiki był na granicy załamanie nerwowego... Andrzej ubłagał mnie abym do niego przyjechała i odpoczęła od wszystkiego... Pracował wtedy w Kadynach w hotelu "Pod srebrnym dzwonem" i miał pokoik w cegielni z dala od reszty pracowników... Zgodziłam się na spotkanie i poznałam czarującego, czułego, wrażliwego człowieka i wszystko co nazywaliśmy przyjaźnią szlag trafił ...  Dość na tym, że oboje na swoim punkcie straciliśmy głowy, tęskniliśmy za sobą i dalsze życie bez siebie było niemożliwe, po wielu perturbacjach i 2 rozwodach wzięliśmy ślub... i tu należałoby się napisać „żyli długo i szczęśliwie",  a tak naprawdę jest gówno prawda, bo czar prysł zaraz po ślubie i nie chodzi o chorobę, bo to inna bajka... Większość ludzi szukających sobie partnera w sieci czy na telefon, to seksoholicy jak Andrzej uzależnieni od wyrywania świeżego towaru i mistrzowie kłamstwa... Jakaż byłam szokowana, że nie byłam jedyną, której wciska kit wspaniałej cudownej kobiety marzenia jego życia było ich około setki razem ze mną idiotek, która uważała się za mądrą kobietę... Dziś nie jesteśmy ze sobą z miłości raczej ze względów praktycznych on mnie utrzymuje ja pozwalam mu trzymać rzeczy w szafie... Na NK stworzył profil ze starymi wytartymi zdzirami którym pisze uprzejmości typu „marzę o seksie z tobą" a babsko ma dupę w kształcie kontenera i pieje z zachwytu ... Powiem Ci Andrzeju Rodan. że nawet nie mam żalu do niego  bo to jest silniejsze od niego ale do samej siebie, że dałam się tak oszukać... Pozwoliłam sobie na szczerość jednak proszę Endrju zostaw moje zwierzenia bez komentarza, bo jest mi wystarczająco przykro, że wróciłam do wspomnień, które kurewnie bolą .
@ @ @ @ @ @
Wojciech Paweł Wiatr „spowiada” się dalej: „Jednak przyszedł ten moment kiedy zorientowaliśmy się, że nie jesteśmy dla siebie tylko tym, kim nasza świadomość chce. Podświadomość i chęć bycia, widzenia w sobie kobiety i mężczyzny była większa niż to co umysł nam nakazywał. Powoli, powoli dorastaliśmy do tego by się spotkać. Sumienie Anki opierało się, tłumaczyło – nie jestem sama, mam faceta, ale od razu podpowiadało, że tyle słów z nim nie zamieniała przez cały czas, co my w ciągu jednej doby. W końcu musiało dojść do naszego spotkania. Kiedy pierwszy raz umówiliśmy się, Anka wybrała miejsce publiczne. Znajomości z netu są zawsze zagadką, a dziewczynie nie można odebrać dozy zdrowego rozsądku w tym temacie. Oczywiście zrobiłem i wysłałem aktualne zdjęcia, no i chyba nie musiałem na nich wyglądać jak Quasimodo, bo powiedziała, dobrze przyjedź, choć w jej głosie można było wyczuć ton obawy. Poszliśmy na spacer, a potem rozmawialiśmy w moim „Audi”.  Po powrocie do naszych domków telefony grzały się do białego rana. Nie pamiętam czy podczas spotkania, czy już przez telefon stwierdziliśmy, że jesteśmy dla siebie dwoma połówkami. W umyśle Ani, toczyła się jednak wojna. Dziewczyna, której pewne zasady moralne mówiły, że kobieta powinna mieć tylko jednego faceta, dostała dodatkowe dane do analizy. Sama dochodziła do wniosku, że razem na stałe raczej nigdy nie będziemy. Jej stary układ coraz mniej ją zachęcał do kontynuacji, a pojęcie dobrego męża, czyli faceta który nie bije, nie pije i nie awanturuje się zaczęło wołać w jej serduszku, że to jednak zbyt mało. Od tej pory spotykamy się regularnie, omijamy niewygodne dla nas tematy. Nie planujemy też żadnej przyszłości. 24-letnia dziewczyna i 60-letni facet. Staramy się nie łączyć rozumu z uczuciami. Czasami trudno to osiągnąć, jednak póki co słuchamy rozkazów serc naszych. Żyjemy dniem dzisiejszym”.

 

88 komentarzy:

  1. To się czyta jak romans.Chyba też napiszę do Rodana o mojej znajomości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to klawiaturę na kolana i niema za czym czekać. Półki istnieją chęci, wspomnienia. Powodzenia, trzymamy za słowo i czekamy. A może coś teraz i tu ?

      Usuń
    2. Ja Wojtkowi opowiadam swoją historię życia. A on cierpliwie słucha, nie przerywa, czasami zadaje jakieś pytanie. Ten facet ma cierpliwość anioła, nigdy się nie wkurza, zawsze uspakaja. Czasami mnie przeraża jego cierpliwość. Nie chciałam mu mówić o wielu rzeczach. Nie wiem jak on to ze mnie wydobywa. Mojej psycholog opowiedziałam o swoim życiu w 80 procentach, a Wojtek na pewno jest dużo, dużo dalej. Wyczuwa kiedy mam dość, czeka kiedy sama chcę mówić. Wtedy pyta czy jesteś tego pewna, może odłożymy to na później. Jest moim dobrym kolegą i tylko kolegą, ale wie o mnie więcej niż jakikolwiek facet. Wiem, że jemu nawet nie muszę dwa razy powtarzać, kiedy mówię zostaw to dla siebie. Nie obawiam się, że to ujrzy światło dzienne. Dziękuję Ci Wojtku, jesteś prawdziwym przyjacielem.

      Usuń
  2. Nie zakocham się na żadnym portalu randkowym. Nie będę się nigdzie ogłaszała, że szukam kogoś do kochania, kogoś na druga połowę życia, bo nie chcę drugi raz się zawieść. Kocham nadal faceta, który miał siedem kochanek i jedno dziecko poza małżeńskie i ten skurwiel nie chce odejść ode mnie, bo twierdzi, że mnie nadal kocha, a więc dalej tkwimy w tym związku, chorym jak jasna cholera i chyba oboje jesteśmy tchórzami, aby zacząć coś na nowo, a ile to potrwa - któż to wie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż, ta miłość o której piszesz jest trochę toksyczna. Ale jak Ślązak pojechał na wakacje na Mazury to też zemdlał. Lekarz pogotowia reanimując go, widzi, że z nim coraz gorzej. W końcu odezwał się kolega nieprzytomnego. Wstawta mu głowę pod rurę wydechową. No, a gdy tak uczyniono leżący natychmiast odzyskał przytomność. Z miłością jest podobnie, bo każdy kocha nie to co jest dobre, ale to co kocha.

      Usuń
  3. Odkrywam zupełnie innego Rodana jest ciepły, czuły i romantyczny.
    Historią Wiesławy jestem przerażona. Pozbądź sie dziada bo on cie zniszczy psychicznie.
    Andrzeju Rodan, całuje cie za to co piszesz. Za kazdym razem jesteś inny a czytam cie z lubością. Jesteś na prawdę mądrym facetem. I przy okazji też przystojnym, hi hi hi. Czy jestes żonaty bo jesli nie to możemy razem stworzyć fajną historię miłosną!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tkwiłam w chorym związku. 21 lat. Najpierw dla dobra dzieci, potem z przyzwyczajenia. Jakby nie dość było absurdów, to jeszcze przez ostatnie dziewięć lat naszego związku to ja pracowałam, a pan mąż szukał usilnie pracy.
      Paranoją było to, że zgodziłam się na to, paranoją było to, że ja zarabiałam a on rozliczał mnie z każdej złotówki. Byłam ubezwłasnowolniona. Bo on...mnie kochał. Wierzyłam w to do czasu gdy klasycznie, wracając wcześniej z wyjazdu, zastałam go w moim domu z panią, obiadkiem na stole i napoczętą flaszeczką. Nie wspomnę, że kupioną za pieniądze, które dawałam mu na życie. To przepełniło czarę. Teraz zostałam z długami, komornikiem, ale stanę na nogi i pana byłego męża rozliczę. Ze wszystkiego. I żałuję, że nie rozwiodłam się wcześniej, że nie pozwoliłam by kochał mnie ktoś inny, że ja nie pozwoliłam sobie na inną miłość. Teraz wreszcie żyję. Dla siebie i dla kogoś kto być może pojawi się, a może już jest w moim sercu.
      Tfarorzkowa

      Usuń
    2. Cóż miłości toksyczne istnieją. Czym prędzej potrafimy się z tego uwolnić - tym lepiej. Uwolnić, jak trzeba rozliczyć i zamknąć raz na zawsze ten rozdział życia. Nie myśleć o tym co było, bo... po pierwsze nie warto, po drugie też nie warto i po trzecie naprawdę nie warto wracać do tego co było dla nas koszmarem.

      Usuń
  4. Hmmm, kiedyś kopniakiem w tyłek chciałeś mnie postawić na nogi, abym walczyła o siebie i zamknęła rozdział swojego bezsensownego małżeństwa. Wówczas odebrałam to jak kolejne wbicie noża w moje serce tym razem przez Ciebie, bo oczekiwałam wsparcia, czułości, a nie arogancji... Teraz już wiem, że jednak chciałeś dobrze, ale na tamten czas Twoje słowa mnie raniły... Cóż życie napisało swój kolejny rozdział, ale było mało cierpliwe by dać nam szansę... Jednak byłeś jedynym mężczyzną w moim życiu który wykonał dla mnie koncert który już na zawsze pozostanie w moim serduszku ciepłym wspomnieniem i na myśl o nim zawsze się uśmiecham. Dla J23 - Jadźka z T....i

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jadźka, czasami taka terapia jest najskuteczniejsza. Jeżeli ktoś rozdrapuje swoje rany, to nie trzeba mu w tym pomagać. Czasem takie psychiczne "po łapach" czasem daje najlepsze rezultaty. Wiem ta osoba nie rośnie wtedy do rangi przyjaciela, ale daje nam bodziec do zastanowienia się nad swoim życiem. Doceniamy to dopiero po jakimś czasie.

      Usuń
    2. Jadziu Rodan dobrze zrobił. Chwała mu za to. Szanuj jego przyjaźń.

      Usuń
  5. Rodan jak zawsze niezawodny.Potrafi wzruszyc. A kobiety zanim, he he he, ma chłopak powodzenie i okazuje się, ze dobrze radzi niektórym bo głupi nie jest. Ja tak moze ostro pisze ale uwazam Endrju za Wielką Indywidualność!!
    90 B

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda Rodan zbiera materiały, męczy siem a kobitki zamiast kometować blog piszą o swej niespełnionej miłości do Andrzeja. I tak jest prawie zawsze na blogu i na FB.
      ANIA

      Usuń
    2. Aniu to jest normalne. Jeżeli czytamy o uczuciach innej osoby podświadomość włącza skalę porównawczą. Przypominają się nasze historie i nasze przeżycia. A Rodan to w końcu przystojny i inteligentny facet. Nie dziw, że nie jedno serce niewieście bije w jego stronę.

      Usuń
  6. Ales Anka utrafila jak slepa kura,kula w malowane wrota!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Odpowiedzi
    1. Nad czym się pani zadumała? Nad czyim listem? Wojciecha Wiatra?
      A ja tam myślę że nasz Rodan to sobie zmyśla. Zaraz wejde na fejsa i sprawdze czy te osoby tam są!
      Kow. A.

      Usuń
    2. Oczywiście, że są... od dawna.

      Usuń
    3. No jestem, jestem. Rodan sobie nic nie zmyśla. I tak jak mówi Moniuszek ja jestem od dawna. Pozdrawiam.

      Usuń
    4. Są na pewno są. Wojtka znam od dawna. Anka wyjechała niedawno do pracy w Niemczech. Czy przetrwają tego nie wiem. Piszą i rozmawiają ze sobą codziennie. Życzę im szczęścia.

      Usuń
  8. widzę, że tu się zbiera materiał na nową powieść... (Michał D.)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Michał sądzę, że masz rację. Ludzie lubią czytać na ten temat. Potem jakoś sami się bardziej otwierają. Czasami weryfikują poglądy na uczucia. No ale jak zwykle wszystko od Jędrusia zależy.

      Usuń
  9. W każdym z nas drzemie coś z romantyka - i w Rodanie coś jest... Nie taki straszny Rodan jak Go malują:)
    Przyzwyczajeni jesteśmy do Rodana, który poprawia humor - dlatego z takim zdziwieniem, zaskoczeniem przyjmujemy taki wpis...
    A to przecież historię, które się zdarzają... tylko nie każdy ma odwagę opowiedzieć o niej...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, a dlaczego? Czyżby uczucia były czym gorszym? A Rodan, prawda potrafi zaskoczyć. Sam choć skromny daje innym pohulać po swym blogu. Jako pisarz ma umysł otwarty na wszelkie dziwności tego świata. Jako filozof rozumie sens i prawdę życia. Jako człowiek rozumie pozostałą resztę. A sprawa odwagi.... nie wydaje mi się to, że to sprawa odwagi. No cóż przyjęto, że pewne tematy są tabu i tak to leci do tej pory. Historii takich jak tu na pewno są tysiące. A więc dlaczego by ich nie opowiedzieć?

      Usuń
  10. Tak, historie się zdarzają....A my jesteśmy małymi trybikami wielgachnej maszyny zwanej życiem. Gdy się rodzimy nikt nie jest w stanie przewidzieć jak potoczą się nasze losy. Ponoć mamy wolną wolę i sami jesteśmy kowalami własnego losu....Powiem krótko, g....no prawda. W komentarzach do I części Wojtek nawtykał mi, że mam przestać pozować na cierpiąca matkę Polkę i wreszcie zacząć myśleć o sobie(tak w skrócie)....Tak, łatwo powiedzieć, trudniej zrealizować...Najpierw - mąż i dzieci, potem dzieci, dla których z dnia na dzień musiałam być ojcem i matką, potem chora mama, a na koniec pies Ares(też odszedł, rak). Gdzie tu było miejsce dla Renatki - kobiety? I to kobiety z krwi i kości, wdowy w wieku 42 lat? Czy nie próbowałam? Tak, ale....no właśnie, w tym cały jest ambaras, żeby chciało dwoje na raz. Grażynka pisze, że dostała KOPA, Wojtek chciałby, a boi się....Tylko idioci się nie boją, podobno. Czy zdołam się otworzyć na tyle, żeby przez szpary dostały się opary miłości? Raczej wątpię...Syndrom jeża czy żółwika....itd, itp....Może za wysoka poprzeczka? A może mi tak po prostu wygodnie? Gdy popatrzę na pokolenie moich dzieci, te rozwiedzione byłe pary, te rozbite rodziny, biedne dzieci rozdarte pomiędzy nienawidzących się rodziców.... A moje pokolenie? Panowie wymieniający swoje "długoletnie" żony na "nowszy, młodszy model". Te "starsze" panie wiecznie skwaszone, mające pretensje do całego świata, tylko nie do siebie.....Mnie ratuje moja wodnikowa optymistyczna dusza, gdyby nie to....Czy mam jeszcze marzenia, nadzieję? Gdzieś w zanadrzu tlą się jak iskra pod popiołem....Gdyby nie to, to znaczyłoby, że czas umierać....Ma racje "Lisowski" - nie każdy ma odwagę mówić o swoich przeżyciach, o swojej miłości...czasami tylko dlatego, żeby.....nie zapeszyć!!!Renatka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Renatko. Nigdy nie mów sobie, że za wysoka poprzeczka. Bo sama siebie spychasz do roli tej gorszej, tej brzydszej, tej mniej wartościowej. Wiem, bo sama tak robiłam przez lata. Jedyny ratunek to była praca. Tam czułam się czuję wartościowa. W domu byłam dla pana męża dojną krówką dostarczającą kasę i z rzadka kobietą. Najczęściej wtedy gdy jakieś wybryki moich dzieci dotarły do niego. Wtedy było: co z Ciebie za kobieta i matka, że tak je wychowałaś. Teraz, gdy dzieci studiują super kierunki na dobrych uczelniach, to on się chwali jak je wychował. Według byłego zawsze byłam głupia, studia zrobiłam za dupę, awansowałam w pracy za dupę, itp.itd.
      Ale ja nie o tym!
      RENIA, nie wolno być żółwikiem, też w to nie wierzyłam. Ale mam trzy ukochane, serdeczne przyjaciółki jeszcze z liceum, które zawzięły się i z żółwika zrobiły ze mnie świadomą siebie kobietę. A może nie zrobiły. Raczej wydobyły ze mnie to co przez lata chorego związku było ukryte. I ja wierzę, że dopiero po czterdziestce czeka mnie cudowne, ciekawe pełne miłości życie. I Ty też musisz w to uwierzyć. Najtrudniejszy jest pierwszy dzień!!!!
      Tfarorzkowa

      Usuń
    2. Brawo Tfarorzkowa, brawo. Właściwe podejście do tematu. Cóż nikt nie mówi, że życie nas tylko jedną łapą głaszcze, a drugą leje. Gdyby to było tak proste, wystarczyło by chodzić tylko po jednej stromie. Ale nie można też podchodzić do życia, że skoro raz czy drugi coś nie wyszło, to znaczy, że jesteśmy już na przegranej. Czasami warto coś zacząć na nowo, bo kiedy nastawimy się na totalny pesymizm, to nasze życie już jest przegrane.

      Usuń
    3. No cóż są tacy ludzie jak Andrzej Rodan i Wojciech Wiatr którzy mówiąc poważnie o uczuciach pokazują, że nie należy się ich wstydzić. Wyzwalają w ludziach chęć rozmowy na ten temat. Ale bywają też zazdrośnicy, ludzie ułomni, którzy niczego nie potrafią sami ułożyć w życiu. Właśnie przez nich ludzie się zamykają w sobie. Walczmy z nimi, bo głupota nigdy nie powinna zwyciężać.

      Usuń
  11. Pozdrawiam serdecznie Wiesławę Wsw. Kadyny przywoływały dawne wspomnienia ( chyba chodzi o te koło Tolkmicka, bo innych nie znam). Czy istnieje tam jeszcze stadnina koni? Czy egzystują jeszcze te dwa małżeństwa w byłych czworakach, gdzie po sąsiedzku mieszkały dwa małżeństwa. Jedni byli rudzi, a dzieci miel z czarnymi włoskami, a drudzy odwrotnie. Cóż kiedy byłem tam pierwszy raz, była to miejscowa ciekawostka pokazywana wszystkim przyjezdnym.

    OdpowiedzUsuń
  12. Zastanawia mnie jedno. Od czasu do czasu zaglądam na różne strony na której są zamieszczane oferty towarzyskie. Nie z potrzeby, ale zwykłej ciekawości co się tam dzieje. No i jak tu wspomniano, panie zamieszczające tam anonsy o charakterze towarzyskim, odbierane są bardzo często jako obiekty tylko czysto seksualne. Skarżą się dziewczyny, że większość panów to ci którzy obiecują co zrobią, ile razy zrobią i jak to zrobią - to ci skromniejsi. Natomiast ci którzy mają wiarę własną w swą wspaniałą męskość, mówią jeszcze ile mają w spodenkach, tak w spodenkach, a nie w głowie. Nie tyczy to wszystkich facetów, bo czytelnicy Miszcza na pewno tacy nie są. Ale tak się naprawdę dzieje. Dlaczego? Nie wiem czemu oni sami sobie robią do tyłu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem coś na ten temat. No cóż prawdziwych mężczyzn jest niewielu na tym świecie. Samców całe miliony.

      Usuń
  13. Jakże wszystko jest łatwe w dzień. Można pogadać. Można popisać. Można być ,,uśmiechniętym''. Jakże trudne to samo staje się w nocy.
    Tak łatwo udawać w dzień, że się jest radosnym, szczęśliwym. Uśmiechać się do ludzi w realu, mówić: u mnie wszystko OK. I wierzyć w to. Pod warunkiem, że w dzień!
    A w nocy tak strasznie trudno...
    Ktoś kiedyś powiedział, że w nocy wszystkie koty są czarne. Dodałabym, że w nocy i wszystkie myśli są czarne. Czekam ranka, by znów móc uwierzyć, że coś się zmieni, że wreszcie nastąpi ten wielki dzień przełomu. Ale coraz mnie już mam sił. Nie na temat. Przepraszam. Musiałam.
    Już mi się nie chce tak żyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czarne myśli, czarne koty. A gdzie zaradność? Czy naprawdę tak trudno je wypełnić, skoro to tak boli? Nie piszesz czy chodzi o seks, czy tylko pustkę na poduszce. Znajdź sobie kogoś, kto to wypełni. Nie porównuj, nie szukaj też ideału. Na początek taki luźny związek bez wielkich zobowiązań, tak po prostu po przyjacielsku. Jakiś nocny wypad, trochę radości, śmiechu.... to powinno trochę pomóc. Powodzenia.

      Usuń
    2. Nie przepraszaj tylko działaj. Przepraszając mówisz podaję się. Mówię Ci jak kobieta kobiecie. Tobie od życia też coś się należy. Pozdrawiam i głowa do góry.

      Usuń
  14. W pierwszym liście czytam "milosc zaczela sie zanim sie poznali". A co bylo potem jak juz sie poznali. Skonczyla sie?? Pan Lisowski 7 lat mieszka ze swoja wybranka. To piekne. Wieslawa Wsw i jej list podoba mi sie najbardziej. Opisuje swoje zycie z nieodpowiedzialnym czlowiekiem. Ufala mu a on ja zawiodl na calej linii. Poprostu zawiodl jej milosc i robi to nadal. Ile jest takich zawiedzionych milosci?
    Andrzej Rodan to madry chlopiec. Szokuje nas tematami, ktorych nikt sie nie podejmuje. Znajduje interesujacych rozmowcow tak jak naprzyklad Pan W. Wiatr i zauwazylam, ze ten Mistrz Rodan jak jest nazywany wogole nie komentuje. Rzuca ciekawy temat i pozostawia wolana reka na komentarze. To cenne ze nie ustosunkowuje sie do opinii.
    Bym proponowala, zeby zamiast landrynkow rzucil nam temat zawiedzionych milosci gdzie stracono ufnosc i wiare w drugiego czlowieka. Bo o tym czytamy w tych opiniach. Niektore sa wstrzasajace w swej rozpaczy.
    Mag.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Landrynki, landrynki... Mag, życie nie tylko usłane jest różami, a nawet jeżeli dla niektórych jest, róże te też mają kolce. Człowiek jednak należy do istot, które na pewne rzeczy patrzy z perspektywy całokształtu. Jeżeli kwiat piękny, a kolec malutki, to na moment syknie ała.., wyjmie go i dalej zachwyca się pięknem tego kwiecia. W szczęściu przelotne trudności nie mają większego znaczenia. Gorzej jednak gdy mamy sytuację odwrotną. Wtedy do serca i na usta ciśnie się nam jedna z pięknych ballad Okudżawy:
      Koguty piały raz po raz
      W mrok wyciągając szyje
      Jak gdyby wiersze cały czas
      Recytowały czyjeś

      W tym pianiu z chandry było coś
      Tej męskiej i przepastnej
      Kiedy jak złodziej lub jak gość
      Drzwi się otwiera własne

      Pianie leciało w dal i w mrok
      Spadało gdzieś w nieznane -
      Tak nie kochaną twarz i lok
      Gładzi się, patrząc w ścianę

      Kiedy pieszczota jest jak zgrzyt
      Ale brak sił na zdradę...
      Pewnie dlatego szary świt
      Tak długo nie chciał nadejść

      Usuń
  15. No cóż, słowa Mag. jak mi się wydaje, wyrażają pewien żal. Czy pisać o zawiedzionych miłościach? Sądzę, że też się powinno. Nie tylko hura optymiści potrafią opowiadać ciekawe historie. Jedno połączone z drugim daje prawdziwy obraz naszego życia uczuciowego. Tylko dajmy do tego zawszę troszkę optymizmu, tak by nie zniechęcać samego siebie i innych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cioekawe są te historie i prwadziwe bo sprawdzałam na FB. Ale czegoś mi brakuje. CZego? Komentarzy Andrzeja Rodana. Powinien do każdej tej historii dodać swoją ocenę jako znawca duszy ludzkiej. W tej poprzedniej historii też nie zabierał głosu. Jakoś tak stoi z boku jako obserwaotr. Szkoda. Liczyła też na jakieś jego podsumowanie a tu nic! Nie ma puenty.
      Nabycka

      Usuń
    2. Andrzej twórcą tych opowieści dał możliwość dawania komentarzy do odpowiedzi. Może to taki Rodanowy eksperyment. Czy postanowi też zabrać głos? Tego nie wiemy. Ja już jednak zauważyłem, że ludzie przyzwyczajają się do pewnych stereotypów. Zawsze na komentarze odpowiadał Andrzej, tym razem jest inaczej. Ale i tak duchem jest tu obecny, widać to po wypowiedziach czytelników. Wszystkim go brakuje. Czy z uczuciami nie jest tak samo? W naszym życiu jest ktoś i nagle go niema, a w to miejsce wchodzi ktoś inny.(Nie ważne na stałe, czy na chwilę). Czy też cały czas jesteśmy z tą pierwszą osobą? Czy potrafimy być tylko z nią, bez włączania tej drugiej? Może właśnie to Andrzej chciał sprawdzić? Nie wiem. Jednak jeżeli tak dzieje się w związkach, to jaki ma to wpływ na ich kształtowanie? Bo może w danej chwili jest ten, czy ta druga osoba, ale tak naprawdę istnieje tylko ta poprzednia. Czy potrafimy choć na chwilę bez niej żyć?

      Usuń
  16. Nikt nie jest "znawca duszy", ani psycholog, ani kapłan. Sami siebie nie znamy i nigdy nie wiemy jak zareagujemy w danej sytuacji. W przyjaźń damsko-męską nie wierze , bo zazwyczaj konczy sie w łóżku i ....po przykaźni. Kazdy z nas jest otluczony przez zycie i każdy z nas ma jakies nadzieje na zmianę na lepsze.Pewnie kazdy z nas tu piszacych ma w bilansie wiecej strat , niz zysków, dlatego jest opcja - singiel, ktora nie ma wymagań do drugiej osoby, nie ma rozczarowań, liczy na siebie we wszystkim i jest sam sobie sterem i zeglarzem.Sporo ludzi zyje w toksycznych związkach, ludząc sie nadzieja na zmianę , na lepsze, ale to lepsze nie nadchodzi i nigdy nie nadejdzie - wiec gdzie jest sens? Cóz łączy taki zwiazek ?- przyzwyczajenie? obowiązek? rutyna? czy moze strach przed "zimnym łózkiem", ktore pozostalo symbolem stadła? Współczuje osobom bedącym z drugim czlowiekiem z poczucia obowiązku, znosząc czyjes fanaberie - ale czy naprawdę warto?.....Grazyna(wilk)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grażynko czy zawsze wszystkiego musimy się bać? Stach przed tym, strach przed tamtym? W ten sposób robimy się ulegli, plastyczni, takie g... w galarecie. Rozumiem odpowiedzialność za małe dzieci, to jest argument, ale bycie z drugą i li tylko z drugą osobą to układ partnerski, a nie niewolnictwo. Bo gdy zaczynamy się bać, to zazwyczaj jesteśmy wykorzystywani, godzimy się na mniejsze lub większe ustępstwa dla świętego spokoju. W końcu odkrywamy, że nie mamy nic, a dajemy wszystko. Tak nie warto. Nie mamy siły na radykalne zmiany? Więc choć w takich sytuacjach rozgrzeszajmy wszystkie układy na boku, bez względu jakiej płci one dotyczą.

      Usuń
    2. Tak Wojtku, dla świętego spokoju nie warto!
      Potencjalnie, siłę do dokonania zmian można mieć, ale
      niekiedy współczucie na to nie pozwala.
      Układy "na boku" są ratunkiem, wybawieniem z chorego związku. Decydujemy się na to dla zachowania
      równowagi psychicznej i radości życia.
      Miejmy odwagę, nie czyńmy sobie wyrzutów, kochajmy także siebie!
      SN

      Usuń
    3. SN. Mówisz bardzo rozsądnie. Czasami dla świętego spokoju... Ale skoro przyjmujemy ten święty spokój z pokorą, nie zapominajmy, że nam też się coś od życia należy. Życie jest dosyć skomplikowane, a sytuacje w nim powstałe czasami nas zaskakują. Nie zawsze wszystko się wali, a my szukamy deski ratunku. Czasami istnieje miłość i przychodzi ta druga. Miotamy się bijemy z myślami co zrobić. Już gdzieś o tym wspominałem, ale w takich sytuacjach bardzo trafne są słowa które napisał Jonny Depp: "Jeżeli kochasz dwie osoby naraz wybierz tę drugą. Ponieważ gdybyś naprawdę kochał tą pierwszą, to nie zakochałbyś się w tej drugiej" .... No właśnie, prawda czy tylko taka mała spekulacja?

      Usuń
    4. Układy na boku, odwiedzanie przybytków rozkoszy ( poza Polską to norma i dla pań również) są pewnymi substytutami. Ale, ale seks nie jest miłością. To tylko czysta chemia. Jeżeli jest dodany do uczucia to coś wspaniałego. Sam w sobie (czasami) miłym zajęciem fizycznym.

      Usuń
  17. Grażynko słowa miłość, przyjaźń wszystkim nam są znane jednak każdy odbiera je inaczej. Piszesz, że wolisz być singlem. Jeżeli takie postanowienie powstało z wyboru, to też jest jak najbardziej akceptowalne. Łączenie się z kimś w trwały związek tylko po to by nie być samotnym jest bezsensu. Single posiadają tą przewagę, że robią co chcą i nie muszą liczyć się ze zdaniem innych. Z obserwacji jednak widzę, że czasami nadchodzi ten moment, kiedy spotykają tą drugą osobę i ich poglądy radykalnie się zmieniają. No cóż sam niedawno napisałem:

    Przyjaźń jest piękna, nie żąda niczego,
    To co dostaje, oddaje Ci szczerze.
    Miłość zazwyczaj ma dziwne zwyczaje,
    To co wysiejesz, to nie zawsze zbierzesz.

    Nie wiem, może kiedyś powiem, że pisząc to miałem rację, ale teraz między półki wierszyk ten kładę.

    OdpowiedzUsuń
  18. Grażynko,Wilczku luby, Droga moja przyjaciółko. Singielki są też super. A zimne łóżko, co to takiego?

    OdpowiedzUsuń
  19. Wojtku - sam wiesz ,ze tzw."zimne łóżko"- pozostaje tylko i wyłącznie symbolem malżenstwa, w którym od dawna nie ma ani milosci, ani przyjaźni i wierz mi w wielu wypadkach to METRAŻ mieszkania nie pozwala na wniesienie drugiej wersalki. Obserwuje takie małżenstwa (bo mam ku temu sposobność, opiekując sie chorymi ludźmi)i to , co widzę to przerazajaca lodowa pustka i tylko moze wstyd przed tym, co powiedza sasiedzi i znajomi być w takim związku. W pewnym wieku nie mamy ochoty zmieniac czegokolwiek i ryzykowac. Wiemy gdzie stoi czajnik, jak załączyć pralkę, gdzie jest sól i cukier. W tym swoim znienawidzonym łóżku wygnietliśmy własnym dupskiem swój wygodny dołek i nawet wiemy czego mozemy oczekiwac od tej drugiej osoby, ktora zatruwa nam ględzeniem zycie i niczym juz nas zaskoczyc nie moze. Sluchamy, ale nie slyszymy. Wypracowaliśmy sobie pewien rodzaj rutyny i nawet to, ze ciapy stoja o 10 cm. dalej niz zwykle powoduje karczemne awantury. Ale marzymy... panowie o pieknej, madrej, budzacej zazdrośc kobiecie, panie o ksieciu na bialym koniu i budzimy sie wkurwieni, ze sen przerwal nam budzik i zasuwamy do roboty, gdzie mamy szanse pogadac z innymi o sprawach nie zwiazanych z domowymi klopotami.Moze i wyszli byśmy gdzieś "na miasto- w Polskę", ale nam sie juz nie chce i gnusniejemy. Jedni odbijaja w kierunku kosciola, inni komputera, czy ksiązek, ale to wszystko jest fikcja , namiastka tego czego oczekiwalismy od zycia. No cóż, nasze niespełnione marzenia jednych przemielą i zrobia tertykami i zgagami, z którymi nie da sie wytrzymać, ani porozmawiać, a inni dalej czekaja, czekaja az ostateczność zakonczy ich zmagania na zerwanie tego najpiekniejszego owocu jakim jest milość. Jeszcze jedno Wojtku- nie wiem , czy przyszlo Ci do glowy, ze nam - kobietom tak trudno, ze az niemożliwe jest zaakceptowanie swojego zmieniajacego sie ciala? Kazda z nas posiada lustro, być moze moje jest krzywym zwierciadlem, ale od wielu lat nawet nie odwazylam sie na wlożenie kostiumu kapielowego i posiedzenie na kocyku , na trawie, a to jest tym najwazniejszym argumentem, ktory przy braku akceptacji samego siebie, nie pozwala na ŻADEN KROK DO PRZODU. Nie musisz sie ze mna zgadzać, ale taka jest prawda i gdzieś tam , w środku większość "przejrzałych" juz kobiet przyzna mi rację. Pozdrawiam Grazyna (wilk)

    OdpowiedzUsuń
  20. Wilczku nie chciałbym się z Tobą zgadzać, ale cóż taka jest prawda i muszę. No, ale patrząc na to z drugiej strony ile razy można włączać jakie systemy naprawcze? Fakt nam się nie chce, robimy się z wiekiem wygodni. Zaczynamy miewać rożne kompleksy, a lustro w tym pomaga. Mówisz, ze kobiety mają tylko problem z samoakceptacją? Każdy ma lustro, każdy ma oczy. A to napisał facet:
    Choć latek nam przybywa i buźka już nie ta,
    To serce się wyrywa, tak jak za dawnych lat .
    Unikasz wtedy lustra, bo nie chcesz wiedzieć jak
    Z przystojnego bóstwa robi się stary dziad. ;)
    Ale wracając do tematu. Nie wiem jak zakończy się historia którą opowiedziałem. Wiem tylko jedno, że dla kogoś kto potrafi prawdziwie pokochać nie liczy się wiek, wygląd zmarszczki. Może z czasem zaczną one przeszkadzać, może w podświadomość coś podpowiada, ale kiedy jesteśmy razem, sądzę, że to niema znaczenia.

    OdpowiedzUsuń
  21. Ale się porobiło ! Jak widać i czytać(hi,hi) - to my tu sobie z Wojtkiem gadu-gadu,wymądrzamy sie ile wlezie, a reszta ???? Grazyna(wilk)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wilczku, zawsze miło mi się z Tobą rozmawia. :)))

      Usuń
  22. A reszta czyta i beczy po kątach. Albo chcą być tak niezależni jak Ty, albo tak zakochani jak ja. No cóż, trochę na pewno jest takich, co ani Tobie, ani mnie nie wierzą, że tak można.... Nie liczę tych co zamiast być z nami przypalają kiełbasę na grillu. W końcu mamy ładną pogodę.... wpadną tu wieczorem i na pewno coś dorzucą. Pozdrawiam Wilczku - pełen nadziei, że ktoś dorzuci jeszcze swoją opowieść o kochaniu :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Jestem...jestem...Zachciało mi się internetowych eksperymentów i się wyautowałam z internetu. Dopiero dzisiaj przyszedł mój osobisty naprawiacz...Widzę, że tu konkurencja dla naszego Guru wyrosła... Misiu-pysiu się gdzieś zakamuflował, za to Wojtek daje popisy, że hej!!!Najciekawsze jest to, że wszyscy macie racje...A ja, pomimo wszystko nie jestem jeszcze starą, zgorzkniała babą, co mogło by wynikać z moich poprzednich postów.Chociaż mam lustro, test hoola hoop jeszcze zdaję bez problemu....Jestem już tak długo singielką, że potrafię docenić ten stan. Gdy byłam po 40-tce, to może było trudniej, ale ....Do wszystkiego się można przyzwyczaić i wcale to nie znaczy, że szukam tylko różowych stron....Różnica wieku? Mój wujek (96 l) ma żonę 19 lat młodszą. Są razem już chyba ze 45 lat...Na dobre i złe...Syndrom zimnego łóżka jest chyba jeszcze gorszy od syndromu jeża....W imię czego miałabym się godzić na takie diktum? Tylko, żeby sąsiedzi widzieli, że mam faceta? Brrrrr....Moja koleżanka stwierdziła, że "na stałe" to by nie chciała, ale taki na "dochodne"? To kto wie.....W naszym wieku, na dochodne? Każdy sobie, rzepkę skrobie? Gdy zapytałam znajomą, jak się dała "upolować" obecnemu mężowi(trzecia żona - pan 92 l), odpowiedziała, że bardzo prozaicznie... Oboje byli "owdowieni"... Pan stwierdził, że razem będzie im łatwiej żyć....Są razem wiele lat, starzy, schorowani, ale zawsze razem....Czy to jest recepta na bycie RAZEM na tzw.starość? Nikt, na szczęście nie wie, co los przyniesie, co nas czeka za następnym zakrętem...Nigdy nie mów nigdy....Właśnie, nikt nie wie z góry jaka będzie jego reakcja na cokolwiek...dopiero, gdy coś się przydarzy, to....szczena opada....Może kiedyś i ja "dorzucę" swoją opowieść "o kochaniu"....Renatka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brawo Renatko. Duża doza optymizmu. A to, że tu tańczę i podskakuję , to tylko dzięki życzliwości Mistrza. Dał klucze do od drzwi balkonowych, no to Wojtuś wlazł na salony i rozrabia. Hahaaa. Piszesz o tym czy na stałe, czy przy okazji na spacerku z pieskiem. No cóż odpowiem Ci jak rolnik, co go katar przyłapał na wystawie Agro 90. Wycierając nos raz jednym, a raz drugim mankietem (spoglądał dla niepoznaki raz na kombajn raz na sieczkarkę), mruczał: I to dobre i to dobre, w zależności który mankiet był w użyciu. A tak na poważnie, to każdy związek jest dobry, jak nam w nim jest dobrze.

      Usuń
  24. Witaj Renatko.Ja myslalam,ze 'pojada" niektorzy fejsziarze po mnie jak po burej..., ale jednak nie. Jak czytam nie ja jedna wybralam opcję- ja z mną ! Piszesz o ludzieńkach, ktorzy sie "spiknęli" celem ulatwienia zycia - to sie zdarza. Jedna oplaty, dwie emeryturki (nawet najslabsze) pozwola na przezycie. To prosty uklad, ale ja w to nie wchodzę, bo .."lepszy na wolnosci kęsek byle jaki, niźli w niewoli przysmaki"..- rzekł był pewien madry wilk w bajce. Nie dawno na jakimś kretyńskim forum ktos zaproponowal mi wspólne spotkania, a w konsekwencji dalszy ciąg. No wot niczewo dalszewo nie budiet ! Facio ciuteńke starszy - wdowiec, zaczyna wlasnie od tego, ze nie jest w stanie pozbierać sie we wdowienstwie, bo nie umie nawet usmazyć jajkownicy i tp. Zapytalam go, czy juz umie poslugiwac sie cewnikiem, bo jak nie, to wiem, gdzie zalatwia sie pampersy. Natomiast drugi "amator kwaśnych jablek", wyrazil nadzieje na erotyczne spotkania ze mną- starsza kobietą - co podkreslił tlustą czcionką. Gnojek zasraniec- mlodszy ode mnie o jakieś 35 lat - i taka propozycja ! Wiec kazalam mu jeszcze raz wrocic na mój profil- gdzie jak byk stoi, ze nie interesuja mnie uklady damsko-meskie, ale konkretne dyskusje n/tem antyklerykalizmu i polityki. Poza tym napisalam, ze nie zwyklam sypiac z synkiem, a nekrofilia powinna byc uleczalna - wystarczy skorzystac z seansów kozetkowych u psychiatry. Noz q..wa - mam "branie" !... Grazyna (wilk)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie. Znam taki układ, aż za dobrze. Taki po prostu pas bezpieczeństwa na stare lata, żeby ktoś miał komuś podać szklankę wody. I zaraz przypomina mi się ballada Okudżawy, którą zamieściłem wyżej. Renatkę poparłem, bo każdy układ jest dobry. Ale warunek musi być w nim uczucie. Tak na zimno to można, ale tylko na chwilę :)

      Usuń
    2. Grażka, dla mnie największym problemem jest fakt, że moi równolatkowie są dla za........starzy!!! Nie żebym chciała szaleć na stare lata, ale jak widzę te stare pierdyle, kaszlące, chrząkające, pamiętający jeszcze nieśmiertelną "Przemysławkę"....Nie, to już wolę być sama, nie mylić z samotna....Ostatnio, w autobusie miałam zabawna sytuacje...Weszła "starsza pani", cokolwiek sfatygowana, więc ja, dobrze wychowana, wstałam i ustąpiłam jej miejsce...Stanęłam nieopodal i sama do siebie zaczęłam się śmiać!Ty durna babo, przecież "ona" jest młodsza od ciebie(czyli mnie). No właśnie...duch ochoczy, a ciało (prawie) mdłe!!!Co do randkowych portali, to nie wchodzę...Panowie myślą, że my kobiety, skoro się decydujemy na TAKI wpis, to jesteśmy potrzebowskie....i to w ich pokrętnym znaczeniu. Wg zasady Kowalskiego, który miał pretensje, że Nowak jeszcze może, a on nie. Lekarz na to: chwal się pan też!!!Bycie razem, to jest też umiejętność pomilczenia, posprzeczania się, dotknięcia....Po prostu BYCIE RAZEM!!!Na dobre i złe...Ale "bycie razem" czasami i kilkadziesiąt lat, to nie wieczne pretensje, to nie wieczne żale,kłótnie, a czasami i rękoczyny....I bycie dalej razem, pomimo .....i w imię jakiej idei, bo tego nie rozumiem.....Bo nie będzie miał kto nam herbaty podać? Marny to argument, żeby tkwić w takim związku....Jeszcze jedno, inaczej "patrzymy" na współmałżonka, partnera, gdy jesteśmy razem wiele lat...Gdy "dobieramy" się z przysłowiowej "ulicy', zawsze jest ryzyko, nawet wtedy, gdy iskrzy jak diabli....Renatka!

      Usuń
    3. Każdy na świat i życie patrzy swoimi oczyma. No cóż nie wszystko i nie zawsze w życiu układa się tak jakby każdy z nas chciał. Bycie na dobre i złe przez wiele lat na pewno jest wspaniałe. Nie zawsze jednak się udaje. Czy to jest jednak powód, żeby powiedzieć sobie więcej nie próbuję , bo i tak nie wyjdzie? Można postąpić i tak i tak. Najważniejsze jest jednak to, żeby żyjąc dalej czuć się szczęśliwym.

      Usuń
  25. A teraz pochwal się Wojtku, jak nieudolnie szło Ci z kobietami na fb, jak desperacko próbowałeś zdobyć ich zainteresowanie (wg ustalonego scenariusza - wirtualny kwiatek,tani wierszyk, nachalne komentarze, banalne komplementy),i jaką klapą to się zawsze kończyło (zwłaszcza po upublicznieniu swych prywatnych zdjęć).

    Trzeba być skończonym idiotą, by nie zauważyć, iż niejaka Anna Grabowska (przedstawiona czytelnikom jako Miska) jest fałszywką stworzoną na potrzeby Twego lichego (żeby nie rzec żałosnego) opowiadania.

    PS Powiedz, kiedy masz urodziny, to wykupimy Ci kurs pisania. Albo korepetycje u jakiejś młodej, atrakcyjnej polonistki.

    czarna polewka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż każdy sądzi według siebie. Miłych ludzi widocznie nie brakuje, bo nawet ktoś pomógł mi zlikwidować konto na FB. Te złośliwości świadczą o dużej frustracji, ale to raczej nie mój problem i nie moja wina. Pozdrawiam.

      Usuń
    2. Czarna polewka. A wiesz człowieku chociaż co to takiego? hahaa

      Usuń
    3. Wojtek to pisze jakaś zazdrosna kobieta. Panom z tego co wiem wierszyków nie wstawiałeś, a znamy się już długo. Blondynka? haha

      Usuń
  26. ojej a ja myślałam, że tylko mnie ten "zaszczyt" z kwiatkiem wierszyk itd. spotkał ;-)))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Witaj wśród znajomych, a kwiatek z mojego ogródka, tak na początek naszej znajomości i wierszyk też:

      Serc niewieścich nie zrywam,
      Kwiatki im daruje, cóż jak któraś zechce
      Więcej oferuje..
      Z braku dalszych ofert, idę na rabaty,
      Cóż mi pozostało..
      Pielęgnować kwiaty".

      No,dziewczyny,śmiało!

      Wesoła

      Usuń
    2. "Witaj wśród znajomych, a kwiatek z mojego ogródka, tak na początek naszej znajomości i wierszyk też:

      Serc niewieścich nie zrywam,
      Kwiatki im daruje, cóż jak któraś zechce
      Więcej oferuje..
      Z braku dalszych ofert, idę na rabaty,
      Cóż mi pozostało..
      Pielęgnować kwiaty".

      Usuń
    3. Kwiatek otrzymało wiele osób. Wierszyk czasami. To źle, że starałem się być miły? Widocznie nie każdy na to zasłużył. Trudno też Cię lubię :)

      Usuń
  27. Fiu, fiu, a to sie porobiło ! Co Ty na to Wojtku ? Grazyna (wilk)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Grażynko. Trochę się porobiło, bo ktoś z moich znajomych pomógł mi zlikwidować konto na FB. Cóż są ludzie, którym jak coś się nie podoba, po prostu nie czytają. Ale bywają tacy, co szukają powodu by komuś zablokować konto.

      Usuń
  28. Panie Wojtku, skończ pan z tą grafomanią, bo pan obrażasz inteligentnego czytelnika.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Inteligentny czytelnik pisze, bo Pan obraża, a nie bo pan obrażasz. Ktoś wyżej oferował kursy pisania. Myślę, że cały czas ta sama osoba, a więc proszę sobie je wykupić.

      Usuń
  29. No i się doigrałem. Miałem konto i dużo znajomych itd...

    OdpowiedzUsuń
  30. Inteligentny czytelnik pisze, bo Pan obraża, a nie obrażasz. Z grafomanią nie skończyłem, bo ją lubię. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  31. Dlaczego tak mile ta sama osoba pisze 26 i 27 -go, raz pisząc Wojtku, a raz Panie Wojtku? Nawet domyślam się kto to. Proponuję ten kurs pisania zostawić dla siebie. Dlaczego? Bo np. nie pisze się " bo pan obrażasz inteligentnego czytelnika" tylko bo Pan obraża inteligentnego czytelnika itd... Na zarzut: "Trzeba być skończonym idiotą, by nie zauważyć, iż niejaka Anna Grabowska (przedstawiona czytelnikom jako Miska) jest fałszywką...." , mogę odpowiedzieć, że nie moja to wina iż ktoś jest, ale w tej sprawie najlepiej poradzić się jakiegoś lekarza. I jeszcze jedno, pisząc jako anonimowa osoba, nie zawsze się jest nierozpoznawalnym. Po prostu tak jest jak się powtarza całe życie te same błędy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam. Znam historie Wojtka i Anki. Jest prawdziwa. Wojtek i Ania to osoby fizycznie istniejące na Facebooku od dawna. Nie tylko tam, mają GG, spotykają się itd..Ludzie jednak są podli i złośliwi. Najpierw ktoś wstawił Ance głupie zdjęcia i dziewczyna musiała zmienić wszystko, potem ktoś Wojtkowi pomajstrował przy jego stronie, tak że stracił wszystko. No, ale podłość ludzka nie zna granic. Wystarczy, że ktoś jest trochę bardziej szczęśliwy, to trzeba mu dokopać. Brawo. Dlaczego chłopak ma się cieszyć, a nie jęczeć jak niektórzy. Wojtku nie przejmuj się. U mnie masz duże poważanie. Racja ten anonim niech się chociaż podpisze i pokaże, że nie jest tchórzem. Na pewno go na to nie stać. Myślę jednak, że to kobieta którą kiedyś wyrzuciłeś ze swej pamięci.(Pamiętasz były takie dwie na FB które mówiły Ci jak masz żyć i z kim rozmawiać, a z kim nie). Pozdrawiam i życzę dalszego powodzenia u pań. A wierszyk też dostałam, podoba mi się i jeszcze raz za niego dziękuję. :) Diana Domina.
      PS. Niech każdy z nas będzie choć w połowie taki jak Wojtek, a świat będzie o 300 procent lepszy.

      Usuń
    2. Proszę państwa - niejaka Diana to postać FIKCYJNA, rzekoma prostytutka z blogu Wojciecha.
      Wojtku, uważaj, żebyś od nadmiaru wcieleń nie dostał pomieszania z poplątaniem. :D

      Pozdrawiam i życzę dalszego powodzenia u pań. :D

      Kobieta, którą kiedyś wyrzuciłeś ze swej pamięci.:D

      Usuń
    3. PS. A @.:D, czy jeszcze na FB jesteś pod drugim wcieleniem jako Jola K. ? Czy nadal bawisz się w rozbijanie grup i stosowanie socjotechnik? W jednej wspólnej, gdzie był też Jędruś stanąłem w Twojej obronie. Drugą starałaś się zawłaszczyć. Fajna z Ciebie koleżanka. Bo to chyba Ty jesteś Danusiu. A myślałem, na początku, że to K. M.

      Usuń
    4. I jeszcze jedno. Moja dobra pamięć mi podpowiada, że nie wyrzuciłem Cię. Sama odeszłaś. Ja po prostu jestem taki jaki jestem. Tylko wyjątkowa kobieta może powiedzieć, że mnie ma. Reszta tylko, że mnie trochę tylko zna. I nikomu jak do tej pory nie udało się mną sterować. Nigdy i w niczym. Ale życzę powodzenia. W

      Usuń
  32. Dziękuję Diano. Kwiatek i jakiś wierszyk przeważnie daję każdej pani na przywitanie i dobry początek naszej znajomości. A moją grafomanię nawet polubiłem. Nikogo nią nie obrażam, jak piszę źle to głównie o sobie, lub w obronie czegoś co moim skromnym zdaniem jest wartościowe. Ktoś kiedyś powiedział, że czasami bywam "subtelnie" złośliwy. Nie wiem, może, chociaż uważam, ze czasami niektórym daję tylko lustro, tak by mogli zobaczyć własne oblicze. Za miłe słowa jeszcze raz dziękuję. Uważam, że ta dyskusja wyzwoliła chęć bycia bardziej otwartym na to co czujemy w głębi serca. Myślę, że Rodanowe założenia spełniły się całkowicie. :)

    OdpowiedzUsuń
  33. Normalnie się "wzruszyłam" ha ha ha

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A można się wzruszyć nie normalnie droga D?

      Usuń
    2. Wzruszonej "Anonimowej D" wklejam poniższy tekst. Myślę, licząc na Twoją wrodzoną Inteligencję:
      Kilka dni temu chciałem pomóc dziewczynie. Nie dlatego, że była ładna, że miała blond włosy i zadarty nosek. Usiłowała włożyć pakunek do bagażnika samochodu, no gdzieś ok 30 kg. Hm.. chyba dlatego że uznałem iż czasami niektóre zajęcia są jednak typowo męskie.
      Dziewczyna skomentowała, że nie trzeba.
      - Obecnie kobiety też są silne... Panie, teraz czy kobieta, czy mężczyzna to niema różnicy..
      O feministka pomyślałem...., albo taka naiwna, że jeszcze nie wie, że są. Ale w takim wieku? Zaczęło mnie to bawić. Z uśmiechem mówię, że nic nie mam przeciwko feminizmowi, ale babkom od ciężkich pakunków wyciągają się ręce .Potem z dłońmi koło kostek, wyglądają nie najlepiej.
      - Panie, dzisiaj takie czasy, że dla pieniędzy kobiety robią wszystko skomentowała.
      Nie wiem dlaczego opowiedział jej kawał o babce która na parkingu tirów, jednemu z kierowców oznajmiła, że za 50 euro zrobi wszystko. Wszystko, na pewno, zapytał kierowca? Tak wszystko. Ok to rozładuj tira - kończył się dowcip.
      Dziewczyna zmarszczyła brwi, spojrzała na mnie ( pomyślałem zaraz mnie opieprzy) i skomentowała:
      - Ile.. 50 euro ?
      - To chyba za drogo...dodała powoli, patrząc mi prosto w oczy.
      -No chyba, że była bardzo ładna..padła odpowiedź też z jej strony.
      Śliczna była odrzekłem i odszedłem..

      Usuń
    3. D?
      To był szeroki uśmiech, taki emotikon :D

      Kombinuj dalej.
      Ja nie zamierzam dłużej komentować poczynań żałosnego staruszka, który zakłada fałszywe profile (Anna Grabowska, Diana Domina), żeby się dowartościowywać.
      Cyt.
      "Wojtku nie przejmuj się. U mnie masz duże poważanie".
      "Wojtek to pisze jakaś zazdrosna kobieta".
      "Niech każdy z nas będzie choć w połowie taki jak Wojtek, a świat będzie o 300 procent lepszy".

      ŻAŁOSNE!!!

      Usuń
    4. Pewnie bardzo żałosne szanowna D. Nie można na wszystko patrzeć z własnej perspektywy. To co ludziom pokrętnym, złośliwym i małostkowym nie udaje się nawet w myślach zrealizować, to pogodnym staruszkom przychodzi z łatwością. Naprawdę bardzo mi Ciebie ŻAL. A masz chociaż na FB jakiś dobrych znajomych którzy Cię lubią więcej niż 2 miesiące? Chyba tylko tych co sama stworzyłaś. Zmień się, bo zgorzkniałość urodzie szkodzi.

      Usuń
  34. Miłość Ani i Wojtka nadal trwa oto dowód z wczorajszej z nią rozmowy na gg:

    Diana
    15:28:03
    Hej. Dawno Cię nie było. :)
    15:28:41
    I jak Ci się pracuje u Niemiaszków?


    AnnaG
    15:30:00
    hejka
    15:30:04
    a dobrze
    15:30:09
    a co tam u ciebie
    AnnaG
    15:33:43
    pisze z nim od rana

    Diana
    15:38:10
    Oj Ty szczęściaro :) Wiesz ile babek zaczepia Wojtka, a on je olewa.


    AnnaG
    15:39:21
    wiem wiem
    15:39:31
    ale my się kochamy i tak musi być

    OdpowiedzUsuń
  35. Wojtku, skończ tę farsę.
    Oboje (my, którzy jako jedyni zaglądamy do tego przestarzałego wątku)wiemy, że pod postacią Anki i Diany kryjesz się Ty.
    Komu i co chcesz udowodnić?
    Nie jesteś atrakcyjnym facetem, i nie wiadomo, czy kiedykolwiek byłeś. Pobudka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zależy mi na Twojej opinii. Myśl sobie w tym swoim móżdżku co chcesz. Dobrze wiesz, że na Ciebie nigdy bym się nie skusił. Nikomu nic też nie chcę udowodnić, bo i po co. Do czasu kiedy się nie pojawiłaś była normalna dyskusja na normalne tematy. Masz rację od czasu kiedy tu zajrzałaś, nikt więcej się nie pojawił. Masz chociaż jednego znajomego który Cię lubi więcej niż 2 miesiące? Wątpię, chyba, że takich sama sobie stworzyłaś. Ja jestem zawsze w jednym wcieleniu, Ty zawsze w kilku. Nie mierz swoją miarą innych ludzi. To że Cię zablokowałem, to była wyższa konieczność. Aż taką czujesz potrzebę kontaktu ze mną, że zaglądasz , aż tu?

      Usuń
    2. Droga D, również nie jesteś atrakcyjną kobietą, mającą ze sobą wieczne problemy. Stąd te twoje frustracje, wiele twarzy na FB. No cóż muszą być i tacy ludzie jak Ty. Złośliwi, małostkowi, którym się wydaje, że człowiek nigdy nie może być szczęśliwy, nigdy nie potrafi nikogo kochać, a tym bardziej ktoś kochać jego. Te Twoje przekonania są tak silne, że na pewno w nie wierzysz. Żal mi po prostu Ciebie. Nie wiem czy to jest uleczalne, ale spróbuj. Idź do dobrego psychoanalityka może Ci pomoże. Sama z tym sobie raczej nie poradzisz. Życzę zdrowia.

      Usuń

Jeśli chcesz skomentować nie tworząc konta, wybierz NAZWA/ADRES URL albo ANONIMOWY.