piątek, 18 marca 2011

ZBRODNIE KOŚCIOŁA część druga


 Zainteresowanych moimi książkami o tematyce historiozoficznej, religijnej , antyklerykalnej - informuję, że wystarczy kliknąć w link "KSIĄŻKI ANDRZEJA RODANA - OFICJALNY DYSTRYBUTOR" znajdujący się pod tytułem bloga, aby zapoznać się z tytułąmi i tematyką poszczególnych prac. Ale ad rem.
W moim blogu w pierwszej części tematu „Zbrodnie Kościoła” zadałem pytanie: Gdzie był wówczas Bóg?! Gdzie była Matka Boża i jej Syn?!
Księża, funkcjonariusze Pana Boga, mają na ten temat wypracowane formułki. W lipcu 2007 roku wydarzyła się tragedia. Autokar jadący z polskimi pielgrzymami z La Salette (zwiedzali sanktuaria Matki Boskiej w Europie) wpadł w trzydziestometrową przepaść we francuskich Alpach koło Grenoble. Zginęło 26 osób, 24 odniosły poważne obrażenia. Autobus spłonął. Połowa z pielgrzymów została tak spalona, że identyfikowano ich przy pomocy badań DNA. Podczas mszy żałobnej wikariusz generalny Biskupa Polowego powiedział: „Jechali po to by spotkać Boga. I oni go znaleźli, on wyszedł im na spotkanie. Oni są w niebie i chwała Panu, że w ten czas powołał ich do siebie...”
Chwała Panu?! To chyba jakiś ponury żart?
Pątnicy modlili się w sanktuariach maryjnych, pielgrzymka miała charakter nad wyraz religijny, a mimo to okrutny Bóg powołał ich do siebie? Dlaczego? Przecież tam były również małe dzieci!
Gdzie wówczas była Matka Boża Częstochowska, Matka Boża Fatimska, Najświętsza Panienka z Lourdes, Matka Boża z Medjugorie, Matka Boża z Zeitun czy nawet ta, z której sanktuarium pielgrzymi wracali i do której się modlili - Piękna Pani z La Salette?
Gdzież one były?! Na dyskotece? W supermarkecie? Na ploteczkach u Matki Teresy? Gotowały obiad Najwyższemu?
W ciągu ostatnich czterech lat to już trzecia wielka katastrofa pielgrzymki w drodze do lub z sanktuarium maryjnego. Wrzesień 2005 r. – dziewięciu maturzystów z Białegostoku oraz dwaj kierowcy autobusu wiozącego ich na pielgrzymkę do Częstochowy. Spłonęli żywcem. Zginął też kierowca tira, z którym zderzył się pojazd z pielgrzymami. Czterdzieści dziewcząt i chłopców zostało rannych.
Chwała Panu?!     
Czerwiec 2002 r. – nieopodal węgierskiego jeziora Balaton zginęło 20 polskich pielgrzymów do Medjugorie. Trzydzieści osób doznało poważnych obrażeń.
W sumie prawie sześćdziesięciu zabitych, rozmodlonych pątników i znacznie więcej rannych!
Chwała Panu?!
Bóg tak chciał?!
Bóg ma chyba niezdrowe poczucie humoru!
A gdzie był wtedy Wszechmocny? Miał kaca? Jest leniuchem i po prostu mu się nie chciało zmienić losu nieszczęsnych pielgrzymów? A może po prostu jest już zmęczonym starcem i uciął sobie poobiednią drzemkę?
A MOŻE BÓG JUŻ DAWNO NIE ŻYJE, ALE KLER ZATAIŁ TEN FAKT PRZED WIERNYMI?!

piątek, 11 marca 2011

ZBRODNIE KOŚCIOŁA część pierwsza


W historii ludzkiego szaleństwa, obskurantyzmu i zabobonu chyba najważniejsze miejsce zajmują okrutne morderstwa popełniane w imię Boga. To w jego imieniu przez kilkaset lat ścigano, torturowano i mordowano tysiące, miliony ludzi. Obłędne urojenia na temat herezji, festynów diabelskich, czarownic, chorobliwe fantazje inkwizytorów promowanych przez Kościół, doprowadziły miliony ludzi na płonący stos. Prawdą jest, że większość masowych, okrutnych zbrodni popełniano na świecie w imię dogmatu religijnego lub ideologii.
To właśnie religia jest bazą dla ślepoty poglądów, bezlitosnego dogmatyzmu, nietolerancji i bigoterii, przebierania wstecznictwa i kłamstwa w rytualne kostiumy. Jest fundamentalistycznym umysłowym wirusem.
Miłuj bliźniego swego – znajdujemy i w Starym jak i w Nowym Testamencie. Czy Kościół „Miłuje bliźniego swego”? Chrześcijanie klepią tę formułkę nie za bardzo stosując się do niej.
Albo „Nie zabijaj!”. Owe boskie przykazania zostały już dawno złamane przez papieży oraz ich inkwizycyjną sforę. To oni gloryfikowali w imię Boga morderstwa, okrucieństwa, irracjonalne szaleństwa, sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem. Ale zawsze ich działania przeprowadzane były z budzącym grozę hasłem „W imię Boga!”.
Jeśli papieże i sędziowie inkwizycyjni, autorzy dzieł promujących zabijanie, wysyłanie na stos niewinnych ludzi, naćpali się jakiejś ówczesnej amfetaminy i pod jej wpływem wywracali świat do góry nogami, to chyba można także wytłumaczyć działania morderców dziesiątków milionów ludzi, na przykład pana Adolfa Hitlera, który uważany był za dobrego katolika walczącego z ateizmem, jak i pana Józefa Stalina, który przecież kształcił się w prawosławnym seminarium.
Przecież naziści walczyli pod hasłem „Gott mit Uns” (Bóg z nami), a ich Führer napisał w „Mein Kampf”: „I odtąd właśnie uwierzyłem, że działam zgodnie z wolą Wszechmocnego Stwórcy, że broniąc się przed Żydami, spełniam dzieło Boże”.
Tak więc holocaust był spełnieniem dzieła Bożego, jakby wykonaniem woli Wszechmocnego tak ściśle realizowanej przez Kościół.
Antysemityzm nie był przecież wymysłem Hitlera. Otrzymał go w spadku po doktrynalnej, chrześcijańskiej nienawiści do „morderców Chrystusa”. W konsekwencji tego powstały: Auschwitz-Birkenau, Dachau, Sachsenhausen, Gross-Rosen, Majdanek, Treblinka, Sobibór i inne obozy zagłady.
Zresztą Hitler był przekonany, i daje temu wyraz w „Mein Kampf”, w rozdziale „Światopogląd a organizacja”, że „Dużo można się nauczyć od Kościoła rzymskokatolickiego. Chociaż istotna część doktryny katolickiej wchodzi w kolizję z naukami ścisłymi i wynikami badań w wielu dziedzinach – nie zawsze koniecznymi – Kościół nie jest przygotowany na to, aby poświęcić choćby jedno, pojedyńcze słowo ze swoich doktryn. On bardzo dobrze zdawał sobie sprawę z tego, że siła oporu nie jest zależna od pozostawania w zgodzie z naukowymi ustaleniami w danej chwili, ale raczej polega na żelaznym trzymaniu się dogmatów raz ustalonych, które w całości naprawdę wyrażają charakter wiary. W konsekwencji tego Kościół jest mocniejszy”.
Również Stalin, kiedy 22 czerwca 1941 roku rozpoczęła się Wielka Wojna Ojczyźniana natychmiast poszukał poparcia u kleru prawosławnego i znalazł je. Duchowieństwo zdecydowanie go poparło, a kiedy wojna się skończyła ponownie zostało wzięte w karby.
Średniowieczny Kościół stosował te same zasady jakie stosowali Stalin i Hitler, z jednym wyjątkiem: dyktatorzy mieli do dyspozycji nowoczesną technologię zabijania.
Kościół miał tylko tortury i płonące stosy.
Tylko, czy aż tylko?
Katolicy powinni zadać sobie pytanie: Gdzie był wówczas Bóg?! Gdzie była Matka Boża i jej Syn?!
Ciąg dalszy nastąpi. Piszcie, komentujcie, przekazujcie swoje opinie!