Zanim rozpocznę tę Criminal Story o Rydzyku chciałbym kilka słów na temat facebooka. Otóż nadal wylatują tam ludzie, którzy są antyklerykałami. I tak wykasowana została Anna Muzyka, wywalony „Opuszczam Kościół”, innym blokuje się możliwość korespondencji (piszą o tym w komentarzach do moich dwóch poprzednich postów). Niektóre bardziej ostre posty giną w „sinej mgle”. Hippie Gnoth i wielu innych wymieniło „uszkodzone” konta i zarejestrowało się pod innymi nazwiskami. Zagrożonych jest wiele osób, ale nie podaję ich nazwisk, żeby nie zawieszać im tarczy strzelniczej na plecach.
Na pytania, czy odwołałem się od decyzji facebooka – TAK! (informację od adminów-anonimów dostałem po angielsku).Czy dostałem jakąkolwiek odpowiedź – NIE. Po prostu na Berdyczów piszcie do mnie!
Polski facebook być może doczeka się mojej książki na jego temat.
Facebook zaczyna oczyszczać się z LUDZI MYŚLĄCYCH. Chce być klerykalną przystawką Kościoła i przegra na tym, tak jak przegrywa Kościół. Ma tam królować papka mózgowa, ble, ble, bla, bla. Czy Polaczki muszą myśleć? A po co! Demokrację tak pojmowaną jak administratorzy facebooka ma tylko taczanka (z kulomiotem) na stepie…
Chcę podziękować za popularyzację mojego bloga na fejsie: Henrykowi, Włodkowi, Emilii, Ewie, Jolancie, Renacie, Sławomirowi oraz Piotrowi. Dziękuję również za liczne, miłe listy, które dostaję w poczcie mailowej.
Ale wracam do naszego bohatera…
Dlaczego pan Rydzyk jest „świętą krową”? Czy cyniczni politycy liczą się z jego kilkumilionowym moherowym „zapleczem”? Jaki jest jego prawdziwy życiorys?
Najbardziej mroczny okres w życiu o. Rydzyka rozpoczął się w 1986 r., kiedy to 41-letni wówczas zakonnik bez problemu uzyskał od toruńskiej Służby Bezpieczeństwa paszport, by wyjechać z grupą studentów do Rzymu.
„W drodze powrotnej okazywał wyraźne i narastające zdenerwowanie. Tuż przed „żelazną kurtyną” (granicą RFN–NRD) nieoczekiwanie wysiadł z autobusu i... zniknął. - Oto co mówi o dalszych losach swojego współbrata redemptorysta o. Jerzy Galiński, będący w latach 1978–1991 szefem Polskiej Misji Katolickiej w Monachium, a obecnie (wystąpił z zakonu) proboszczem parafii w Marktschellenberg: - Trwały bardzo intensywne poszukiwania ojca Rydzyka, nie wiadomo było, gdzie się znajduje, gdzie przebywa. Te usiłowania nie dały żadnego rezultatu i skończyło się tym, że ówczesny ojciec prowincjał przysłał suspensę dla ojca Rydzyka, to znaczy zawieszenie w wykonywaniu czynności kapłańskich. Któregoś dnia Rydzyk zjawił się u mnie w Monachium. Przyszedł wtedy do mnie jako kierownika polskiej misji z prośbą o pomoc w sprawie uzyskania legalnego pobytu w Niemczech. Powiedział mi, że przez te 6 miesięcy, kiedy trwały poszukiwania, mieszkał u pastora ewangelickiego w Norymberdze. Ojciec Tadeusz był niesamowicie zdenerwowany. Ja stałem przy oknie, a on biegał po pokoju, gestykulował, przerywał zdania, wpadał stale w jakąś nową myśl, nie kończył tej myśli. Zamierzał złożyć wniosek o azyl polityczny. To nie miało nic wspólnego z działalnością opozycyjną w Polsce. Ojciec Rydzyk zwrócił się do diecezji Bamberg z prośbą o przyjęcie (w poczet księży), czyli chciał wystąpić z zakonu. To nie przyniosło żadnego rezultatu, nie został przyjęty, więc zwrócił się z podobną prośbą tutaj, do diecezji monachijskiej. Też nie został przyjęty. Spotkał się z decyzją odmowną i wtedy podjęto starania, żeby znaleźć dla ojca Rydzyka jakieś sensowne zajęcie ”.
Ostatecznie o. Galiński załatwił przybłędzie robotę kapelana sióstr zakonnych w Oberstaufen – niewielkim (około 7,5 tys. mieszkańców) miasteczku tuż przy granicy austriacko-szwajcarskiej.
Jedna z sióstr doskonale o. Tadeusza pamięta, bo nigdy nie mogła pojąć, o co mu chodziło z zaświadczeniami o darowiznach „na cele kultu religijnego”, zwalniającymi duchownych w Polsce – przypomnijmy – z opłat celnych i podatków: „On mieszkał tutaj jeszcze w roku 1989. Organizował wysyłki samochodów do Polski. Mnie prosił o pieczątkę. Chodziło o sprawy celne. Do ojca Rydzyka przyjeżdżało wiele osób i coś zabierali do Polski” – opowiada zakonnica, ujawniając przy okazji, że właśnie wtedy o. Tadeusz zaraził się radykalną ksenofobią, nawiązując kontakt z lokalną rozgłośnią Radio Maria International (zamkniętą później przez biskupa augsburskiego, bo zagrażała jedności diecezji, i przekształconą w Radio Horeb) w pobliskim Balderschwang.
Jedna z sióstr doskonale o. Tadeusza pamięta, bo nigdy nie mogła pojąć, o co mu chodziło z zaświadczeniami o darowiznach „na cele kultu religijnego”, zwalniającymi duchownych w Polsce – przypomnijmy – z opłat celnych i podatków: „On mieszkał tutaj jeszcze w roku 1989. Organizował wysyłki samochodów do Polski. Mnie prosił o pieczątkę. Chodziło o sprawy celne. Do ojca Rydzyka przyjeżdżało wiele osób i coś zabierali do Polski” – opowiada zakonnica, ujawniając przy okazji, że właśnie wtedy o. Tadeusz zaraził się radykalną ksenofobią, nawiązując kontakt z lokalną rozgłośnią Radio Maria International (zamkniętą później przez biskupa augsburskiego, bo zagrażała jedności diecezji, i przekształconą w Radio Horeb) w pobliskim Balderschwang.
Co było dalej, z grubsza wiadomo: w 1991 r. powstała lokalna stacja Radia Maryja w Toruniu, która błyskawicznie rozwinęła się dzięki megaprzekrętowi z cegiełkami na ratowanie stoczni gdańskiej (ponad 100 milionów złotych wpłynęło do rydzykowego komitetu). Sprawy nielegalnej zbiórki nie wyjaśniła nigdy żadna prokuratura (do tego tematu jeszcze wrócę)… Medialne imperium urosło w siłę, no i dzięki temu Polsce mamy to, co mamy...
A czego do dzisiaj o założycielu Radia Maryja nie wiemy? Przede wszystkim nie wiemy, kim był jego biologiczny tatuś, bowiem synek urodzony 3 maja 1945 r. w Olkuszu raz opowiada (wywiad z 2001 r. dla „Posłańca Ducha Świętego”), że urodził się w rodzinie robotniczej, jako przedostatni z sześciorga rodzeństwa („rodzice ciężko pracowali, my dbaliśmy o porządek w domu”), a innym razem, że wychowywała go owdowiała matka. Jedno jest pewne: Franciszek Rydzyk, mąż mamy Tadeuszka i ojciec jego starszego rodzeństwa, trafił do Konzentrazionslager Dachau (tamże zginął) na długo... przed poczęciem Tadeusza. A po latach tenże mały Tadzio, wyrzucany z zakonu, pokątny handlarz, staje się idolem polskich polityków. W skład rydzykowego imperium wchodzi wiele podmiotów.
Konsorcjum
Radio Maryja (właściciel koncesji: Warszawska Prowincja Redemptorystów)
Biura Radia Maryja
Koła Przyjaciół Radia Maryja
Fundacja „Nasza Przyszłość” (właściciel i prezes: o. T. Rydzyk)
„Nasza Droga” – czasopismo Młodzieży Katolickiej
„Nasz Dziennik” (SPES sp. z o.o.)
Fundacja „Lux Veritatis” (właściciel i prezes: T. Rydzyk)
TV Trwam (skrót często rozszyfrowywany: T (tadeusz) R (rydzyk) WAM
Wyższa Szkoła Kultury Społecznej i Medialnej, której szefuje T. Rydzyk (od niedawna już doktor teologii, ha, ha, ha.)
Rydzyk, prymitywny, niedouczony zakonnik z tytułem doktora, jest państwem w państwie! Przez nikogo niekontrolowany, robi co chce. Nie chciałbym takim akcentem kończyć 3 części (ale nie ostatniej) sagi o Rydzyku. Pokażę teraz także jego ludzką twarz w bardzo słynnej wypowiedzi: kilka lat temu, Ojciec Dyrektor w jednej ze swoich audycji, ostrzegł, że należy bezwzględnie zakazać amerykańskich bajek w Polsce. Otóż czujne oko Ojca spostrzegło to, czego cenzura dojrzeć nie potrafiła. Oto fragment słynnej wypowiedzi Ojca na falach mojego ulubionego radia (2006 rok):
„Ja wiem, że w polskiej telewizji jest teraz wiele amerykańskich bajek. Ale one są wymysłem szatana i prowadzą prosto ku zatraceniu. Oto jedna z polskich stacji emituje bajkę Teletubbisie, w której występuje postać o imieniu Tinky Winky. Postać ta jest wyraźnym symbolem zboczenia, jakim jest gejostwo. Po pierwsze jest różowa, kolor gejów, po drugie ma na głowie antenkę w kształcie trójkąta, a to przecież ich symbol. Po trzecie, nosi coś w rodzaju torebki, jak reszta tych zboczeńców”
Internauci - a ja także w felietonie, a potem w drugim tomie „Kryminalnej historii Kościoła” - natychmiast przychylili się do tej opinii i wspomogli szacownego Ojca Dyrektora spostrzeżeniami dotyczącymi amerykańskich bajek.
A oto lista najbardziej podejrzanych postaci-zboczeńców:
Fred Flintstone
Dowód: Jego ksywa w drużynie kręglarskiej to Druzgocący Fred. Piosenka z tej kreskówki kończy się słowami: ...we'll have a gay all time! Nosi pomarańczowe futro z małymi trójkącikami. We wszystkich odcinkach więcej czasu spędza z Barneyem niż z własną żoną!
Królik Bugs
Dowód: Często stoi z ręką na biodrze. W jednym odcinku grał fryzjerkę. Bardzo lubi nosić sukienki oraz wszelkiego rodzaju apaszki. Często uwodzi pozostałe męskie postaci.
Velma (ze Scooby Doo)
Velma (ze Scooby Doo)
Dowód: Zawsze stara się siedzieć obok Daphne, kiedy jedzie furgonetką. Ma szerokie ramiona oraz nosi męski, wełniany sweter razem z grubymi skarpetami.
Popeye
Dowód: Je dużo szpinaku. Nosi strój marynarza, ale nie był na statku od lat! Lubi tańczyć jak marynarz. Spotyka się z bezbiustym transwestytą imieniu Olive Oyl. Jego najlepszy przyjaciel nazywa się Pimpuś.
Popeye
Dowód: Je dużo szpinaku. Nosi strój marynarza, ale nie był na statku od lat! Lubi tańczyć jak marynarz. Spotyka się z bezbiustym transwestytą imieniu Olive Oyl. Jego najlepszy przyjaciel nazywa się Pimpuś.
Batman i Robin
Dowód: Ksywka Robina to Boy Wonder. Prawdziwe imię Batmana to Bruce. Obaj noszą rajtuzy. Są w doskonałej kondycji i lubią pokazywać sobie różne sztuczki z linkami, kajdankami i resztą tego nieczystego sado-masochistycznego sprzętu.
Różowa Pantera
Dowód: Wystarczy spojrzeć na kolor. Różowy. Kolor gejów.
Ciąg dalszy nastąpi