piątek, 26 lipca 2013

KOMU BIJE DZWON

Andrzej Rodan tako rzecze: Przeto nigdy nie pytaj, komu bije dzwon: BIJE ON TOBIE! And therefore neversend to know for whom the bell tolls; It tolls for thee (John Donne, Medytacja XVII. Ernest Hemingway w powieści „Komu bije dzwon” zerżnął to na chamca nie podając źródła. O tempora! O mores! O czasy! O obyczaje!). Nie chciałbym Was załamywać, ale moje Gorejące Serce mówi Wam: POLSKA JEST BANKRUTEM! Nie strzelajcie do mnie, że przynoszę złe wieści. Sam się zabiję! Ja, jako św. Andrzej Rodan Boleśnie Wkurwiony Patron Fejsbuka nie będę Wam opowiadał, że ludzie Solidarności rozjebali ten kraj do końca również i z ochoczą pomocą Kościoła, który szarpał kasę jak mógł i nadal szarpie. Solidarnościowcy mordę darli, że Gierek miał 42 miliardy USD długu, ale potem przez lata ochoczo sprzedawali za grosze to, co Gierek wybudował. Nie chce mi się gadać, nie chce mi się pisać – więc podaję Wam tylko suche liczby, ale one wszystko mówią. A ja św. Andrzej Rodan Boleśnie Wkurwiony Patron Fejsbuka zamiast komentarza mówię jeno: KURWA MAĆ! PO TRZYKROĆ: KURWA MAĆ! Na koniec roku 1989 zadłużenie PRL wynosiło ok. 42,2miliardy USD. W 1993 roku dług publiczny Polski wynosił już 51,7miliardów USD. W 2001 roku dług publiczny Polski wynosił już 71,2miliardów USD. W 2002 roku dług publiczny Polski wynosił 352,6 mld zł. W 2003 roku dług publiczny Polski wynosił 408,6 mld zł. W 2005 roku dług publiczny Polski wynosił 466,6 mld zł. W 2006 roku dług publiczny Polski wynosił 506,2 mld zł. W 2007 roku dług publiczny Polski wynosił 527,4 mld zł. W 2008 roku dług publiczny Polski wynosił 597,7 mld zł. W styczniu 2009 roku dług publiczny Polski wynosił 583,9 mld, z czego zagraniczny 209,7 mld zł. W 2009 roku dług publiczny Polski wynosił 669,9 mld zł. W 2010 roku dług publiczny Polski wynosił 747,9 mld zł. W marcu 2011 roku dług publiczny Polski wynosił 774,8 mld zł. W 2012 roku na koniec listopada dług publicznyPolski wynosił 801,1 mld zł. Aktualnie wynosi prawie: 875 miliardów PLN i rośnie z dnia na dzień. Teraz rocznie przyrasta nam więcej długu publicznego, ile na koniec tak zwanej komuny mieliśmy łącznie. A robi nasz parlament? Zajmuje się nie wiadomo czym. Interpelacjami, przepychankami, wyzwiskami, kłótniami, wojenkami między sobą, odbieraniem Kotlińskiemu Romanowi immunitetu (Cześć Romek, cierpliwości, już jadę do ciebie czołgiem) itp. Ale nade wszystko parlament zajmuje się dodatkami pieniężnymi do rent i emerytur dla solidarnościowych kombatantów, którzy obalili komunę. Dużo ich było, przybywa jeszcze więcej, to se myślę, że kilkanaście miliardów złotych pójdzie się ruchać. Kto kupi Polskę?! KOMUNO WRÓĆ! CZEKA ŁÓDŹ! Polsko, Cześć Twojej Pamięci! Spoczywaj w Pokoju! Requiescat in pace! Deus omnem lacrimam ab oculis eorum (Apokalipsa wg św. Jana).

środa, 29 maja 2013

OSTATNIE TANGO ANDRZEJA RODANA


ANDRZEJ RODAN – GOREJĄCE SERCE POLSKIEJ LITERATURY
(wywiad miesiąca)
z pisarzem rozmawia Krystian Pomorski

 

ANDRZEJ RODAN, pisarz, filozof,  historyk, publicysta.
Nakłady jego czterdziestu siedmiu dotąd opublikowanych książek (powieści oraz historiozoficzne) przekroczyły 3 miliony egzemplarzy. Wydawany także za granicą.
Obszerne fragmenty dwóch powieści znalazły się w niemieckiej antologii polskiej literatury współczesnej obok takich tuzów jak Witold Gombrowicz, Jarosław Iwaszkiewicz, Jerzy Andrzejewski, Stanisław Dygat, Roman Bratny, Witkacy.
Biografia Rodana znajduje się w czwartej edycji wydanego przez Polską Agencję Prasową –PAI: „KTO JEST KIM W POLSCE – Who Is Who” (str. 796) wśród nazwisk trzech tysięcy najbardziej znanych Polaków.
Znajduje się również w leksykonie najbardziej znanych pisarzy świata w brytyjskim „Cambridge Who's Who” (str. 983).

Krystian Pomorski: Piękny ma pan ten ogród, jak dżungla. Gałęzie pachnącego bzu prawie wchodzą na taras. Często pracuje pan w ogrodzie?
Andrzej Rodan: Od świtu do zmierzchu! Jem hamburgera i ględzę na laptopie. A laptop kopie i krzyczy na mnie, jeśli jakaś scena mu się nie podoba… Ale przejdźmy do konkretów!
Krystian Pomorski: OK! Jest Pan pisarzem mocno kontrowersyjnym, wzbudzającym wielkie emocje, jak  napisano w „Angorze”: „Rodana można albo kochać, albo nienawidzieć! Innej możliwości nie ma” Taki obraz znamy z pańskich książek, filmów dokumentalnych z pana udziałem, bloga „Świat według Rodana” oraz czterech facebookowych fanpejdżów. Zaiste bogatą ma pan biografię. Czy to nie powoduje zawrotu głowy? Jaki naprawdę jest Andrzej Rodan?
Andrzej Rodan: Normalny, kurwa, normalny! Napisałem 47 książek, dwie czekają na druk, około tysiąca artykułów w prasie krajowej i zagranicznej. Byłem robotnikiem,studentem, żołnierzem, muzykiem, doktorantem na wydziale filozoficzno–historycznym, dziennikarzem, dyrektorem, redaktorem naczelnym. Nie siedziałem tylko, nie kradłem i nie żebrałem. Poza tym robiłem dużo głupich rzeczy i nigdy tego nie żałowałem. Moje życie opisałem w „Autobiografii”wydanej w 2010 roku. Aha, aha, zapomniałbym: potrafię powiedzieć „kurwa”, „odpierdol się” a i inne wulgaryzmy też są mi dobrze znane, ha ha ha!.
Krystian Pomorski: Jest pan nazywany przez swych fanów: Apostoł Prawdy, Wyzwoliciel Umysłów, Guru, Mistrz, Prorok, Gorejące Serce Umiłowanego Przywódcy, Mesjasz Ateizmu, Wirtuoz Pióra, Legenda Polskiej Literatury, Pierwszy Cyngiel Rzeczypospolitej, Pisarz, Który Oświeca Umysły itd. itp. Jak pan się czuje z tymi przydomkami?
AndrzejRodan: To miłe, ale jest w tym wiele przesady i należy traktować z przymrużeniem oka. To jest jakaś fajna forma wspólnej zabawy, podobnie jak z moim zdjęciem, które ktoś przerobił na gorejące serce, ha ha ha. Jednakże zdarzali się i nadal się zdarzają ludzie piszący o mnie nie najlepiej, a nawet próbujący mi na swój klerykalny sposób ubliżać. Są to  z reguły reprezentanci „jedynie słusznej religii”, katoliccy talibowie zabawiający się w inkwizytorów, którym nieo dpowiadały treści zawarte w moich postach i książkach. To są Ci, którzy nie lubią Arabów, Żydów, Murzynów, ateistów. Nazywano więc mnie „durniem”,„kłamcą”, „padalcem”, „tumanem przewrotnym”, „kutasem złamanym”, „baranem” itp.
Krystian Pomorski: Oglądałem film w reżyserii pańskiego syna, Pawła pt. „Mama, Tata, Bóg i Szatan”. Jest pan tam postacią wprawdzie bardzo dowcipną, ale cyniczną.
Andrzej Rodan: Ten film zdobył 19 głównych nagród na krajowych i zagranicznych festiwalach. Ja na jednym z nich zdobyłem nagrodę za „woodyallenowskie poczucie humoru”. Czy jestem cyniczny? No cóż, cynizm to moje drugie imię. Takim mnie widział w tym filmie reżyser i takim byłem jako aktor. Wystąpiłem też w drugim filmie Pawła „Agnieszki tu nie ma”. Teraz kręcą film biograficzny o mnie. Staję się aktorem Pawła, jak u Felliniego Giulietta Masina, a u Bergmana Harriet Andersson, czy Liv Ullman, ha ha ha!
Krystian Pomorski:   Napisał pan kilkanaście książek, w których przeprowadza krytyczną analizę Kościoła rzymskokatolickiego. Ja osobiście jestem zdegustowany zbyt jednostronnym przedstawieniem historii, chociaż  bardzo cenię sobie Pana prace zawsze oparte na źródłach oraz sławny już cytat: "Gdyby Bóg żył na ziemi, ludzie wybijaliby mu szyby". Dlaczego?
Andrzej Rodan: Bo to właśnie religia jest bazą dla ślepoty poglądów, bezlitosnego dogmatyzmu, nietolerancji i bigoterii, przebierania wstecznictwa i kłamstwa w rytualne kostiumy. Jest fundamentalistycznym umysłowym wirusem. Miłuj bliźniego swego –znajdujemy i w Starym jak i w Nowym Testamencie.  Chrześcijanie klepią tę formułkę nie za bardzo stosując się do niej. Albo „Nie zabijaj!”. Owe boskie przykazania zostały już dawno złamane przez papieży oraz ich najpierw krucjatową, a potem inkwizycyjną sforę. To oni gloryfikowali w imię Boga morderstwa, okrucieństwa, palenie ludzi na stosach, polowania na czarownice i inne irracjonalne szaleństwa sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem. I o tym właśnie piszę w mojej kilkutomowej „Kryminalnej historii Kościoła”, bo religia jest sprawą zbyt poważną by oddać ją w ręce papieży! A wracając do cytatu. Cytaty z moich książek i sentencji swobodnie krążą po necie rzadko z podaniem źródła. Niedawno jedna z moich byłych znajomych dała coś bodajże z portalu „Te myśli”. A to była moja sentencja: „Gdy ktoś nie docenia twojej obecności – daj mu odczuć jak to jest bez ciebie!” Oczywiście portal nie podał autora. 
Krystian Pomorski: Ale pańskie książki, a szczególnie „Czy Bóg istnieje?”, to właściwie bezpardonowy atak na religię w kraju jednak w większości katolickim. Skąd tyle nieuzasadnionej agresji? Czy nie można odnaleźć jakiegoś ugodowego złotego środka?
Andrzej Rodan (śmieje się): Gdyby w tym kraju, podobnie jak w innych zachodnich, zaproponowano katolikom płacenie od pensji, czy emerytury jakiś procent na rzecz Kościoła – to okazałoby się, że Polska jest krajem ateistów, ha ha ha. Ja nie atakuję religii tylko samozwańczych funkcjonariuszy pana Boga. Jestem tolerancyjny. Mówi pan złoty środek? Coś takiego nie istnieje w literaturze, bo wtedy będą to problemy torreadora, który nie lubi zabijać byków. W mojej wsi Mokre Pyski, chłopy mówią w takowych przypadkach: będziesz za słodki – połkną cię, będziesz za gorzki – wyplują. Moje książki mówią o przestępstwach, korupcji, perwersjach, bogactwie i władzy absolutnej papiestwa. To przecież nie ja, ale papież Leon X powiedział: „wiadomo jest, ile my i nasi zawdzięczają baśni o Chrystusie!”.
Krystian Pomorski: Skoro już pan wspomniał o Mokrych Pyskach. O czym opowiada Pana najnowsza książka "Świat według fejsbuka, czyli Mokre Pyski atakują!"?
Andrzej Rodan: To nie jest moja najnowsza książka. Najnowszą opublikowaną jest „Świat według fejsbuka – Kazania świętego Rodana”oraz „Pamiętnik Jaćki Bófetowej”, który oczekuje na druk. Obie te książki mówią o Mokrych Pyskach Ta wieś i jej mieszkańcy to jakby przekrój społeczeństwa polskiego z jego wadami, zaletami, fobiami, dążeniami, fanaberiami, marzeniami, pracowitością, nieróbstwem, chaotycznością, otwartym szczerym sercem, bezdusznością, próżniactwem, zbijaniem bąków, z dewizą „Wódka powoli zabija! A komu się, kurwa, spieszy?!”, życiem z dnia na dzień bo jakoś to będzie i poczuciem humoru co to bach, buch, łup, łubudu, ryms, trach, trzask, prask,chrum chrum, mniam mniam, bajery, rowery, damskie swetery, ptaki, szpaki,widelce, kłaki, pisz pan Hiszpan, landzbery po cztery i w ogóle i w szczególe i pod każdym innym względem. Jednym zdaniem: typowo polska nieznośna lekkość bytu..
Krystian Pomorski: Pana najpopularniejsza książka "Życie erotyczne papieży" przez długi czas utrzymywała się na top-listach bestsellerów w całym kraju. Ile jeszcze książek napisze Andrzej Rodan? Czy pana głowa to studnia pomysłów bez dna?
AndrzejRodan: Moją najpopularniejszą książką nie jest „Życie erotyczne papieży” ale był nią mój debiut powieściowy „Okolice porno shopu”. Sprzedano ponad 600 tysięcy egzemplarzy. Natomiast z nowych powieści „Seryjny monogamista, czyli historia w pewnym sensie prawie miłosna” była na top-listach dziewięć miesięcy na pierwszym miejscu. Powieść „Dzikie gęsi” też się tam pozytywnie odnotowała w czołówce. Teraz piszę nową powieść oraz scenariusz filmu fabularnego.
Krystian Pomorski: Pracę przy której z książek wspomina Pan najlepiej,  i dlaczego?
Andrzej Rodan: Mam w komputerze skończoną powieść„Historia pięknej miłości”. Pracę nad tą książką bardzo lubiłem. Traktowałem to jako katharsis, odreagowanie stłumionych emocji i napięcia. Oceniam tę powieść jako nowatorski pomysł w technice pisarskiej. Nie będę o tym jednak mówił, bowiem ludzie fejsbuka nie poparli projektu wydania tej książki. Uznałem to za nóż w plecy!
Krystian Pomorski: Co Pan jeszcze chętnie robi w wolnym czasie prócz pisania?
AndrzejRodan: Dużo słucham muzyki, czytam książki. W wolnym czasie chętnie też piszę, a poza tym również chętnie: kobiety,alkohol i śpiew oraz gorączka sobotnich nocy! Ha ha ha, żartuję!

niedziela, 26 maja 2013

DOKTOR ANDRZEJ RODAN: Tu Najwyższa Szkoła Życia, wykład 16 pt. „Miłość niejedno ma imię” (cz. 1)

Motto wykładu: Jeśli się dwa razy popełnia ten sam błąd, to już nie jest błąd - to jest WYBÓR!

 Studenci i Wy, niezwykle urocze i pożądania godne Studentki! 
 Mam sensację: Świerzbowa zostawiła Świerzba. Stało się to 18 maja (telefonicznie. Ostra kłótnia) oraz osobiście 19 maja br. (podaję daty, bo to moje „skrzywienie zawodowe”). Powiedziała z typowo kobiecą logiką, czyli już po długim czasie trwania ich miłosnego safari: „Jeśli nie kocham – to nie zaczynam!”. 
Ale znów sensacja: Marek zakochał się w Jaćce Bófetowej.  Niedawno dostarczyli mi maile, które do siebie pisali, bo Marek jest znów jest na odwyku alkoholowym.  
Uff! Jak ja się napracowałem nad tekstem Jaćki. Podam wam tylko jeden przykład, zdanie: „Rzycie nie zmósiło mniem do bycia kórwom wyrahowanom i nie kożystałam spszywilejuf rzycia i kórwienia siem”. Jak je zmieniłem zobaczycie niżej.
Słynne powiedzenie Marka pozostawiam w wersji oryginalnej, bo w grupie Sekta Jaćki Bófetowej robi furorę.
Zmieniam „pszytól mnie, debiló” na „przytul mnie, kochanie” itd. itp.! Ledwo żyję. Poprawianie ich to droga przez mękę, ale chyba się trochę udało!
Będzie to jakaś nauczka dla Was, jak trzeba kochać, być lojalnym i wiernym, doceniać miłość i w ogóle i w szczególe i pod każdym innym względem, ha ha ha!
Dodam, że sześć przykazań miłości według prof. L. Petrus to: pisz, dzwoń, tęsknij, kochaj, bądź i NIE ZDRADZAJ!
W skrócie opowiem wam jak doszło do miłości, przy której wysiada Romeo i Julia, Abelard i Heloiza, Orfeusz i Eurydyka, Tristan i Izolda, Mistrz i Małgorzata, Flip iFlap!
 Marek poznał ją i zapragnął jej. Nosił jej zdjęcie w portfelu. Od dawna chciał z nią jakiegoś seksualnego epizodu, ale Jaćka dopiero pękła w styczniu, bo było zimno i chciała się ogrzać. Przyszła do niego do domu, zdjęła buty i ubranie wraz z rajstopami. Było macanko, lizanko, całowanko, ale jeszcze nie było kopulanko, i w ogóle bardzo romantycznie.
Potem już były następne epizody, wspólne wyjazdy, restauracyjki, planowanie urlopu na Ibizie, kopulanko szybkie, krótkie i z zamkniętymi oczami.
A teraz piszą do siebie, bo Marek jest na kolejnym odwyku. 

LIST JAĆKI DO MARKA: Życie nie zmusiło mnie do stania się wyrachowaną kobietą, zimną suką, która z powodzeniem mogłaby korzystać z przywilejów życia, nie bacząc na nic. Ale ja tak nie potrafię i nie chcę. Wierzyłam, że spotkam Miłość, która okaże się być najprawdziwsza jaka tylko może istnieć. I dostałam ją w prezencie od Ciebie! Czy często myślisz o mnie? Czy myślisz z czułością? Bo ja tak bardzo cię kocham!  My jesteśmy: JEDNA DUSZA – DWA CIAŁA! Przytul mnie, kochanie. Całuję!

ODPOWIEDŹ MARKA: I oto siem rozchodzi!

LIST JAĆKI: Uwierz mi, że tak bardzo chciałabym być przy Tobie, wtulić się w Ciebie i tak zostać... i nigdy się nie obudzić, bo to jest tylko piękny sen. Mój Księciu, kocham Cię. Nigdy Cię nie zdradzę.  Jesteś całym moim światem. Całuję Cię i proszę przytul mnie! Nie zapomnij mnie przytulić! Twoja dziewczynka Jaćka Bófetowa.

ODPOWIEDŻ MARKA: I oto siem rozchodzi!

LIST JAĆKI: Będę zawsze Ci lojalna, wierna, uczciwa. Zaufaj mi! Takie mam zasady i charakter. Nigdy ich nie zmienię. Nie jestem zimną suką, która kłamie i oszukuje. Jak pisałam wcześniej: my jesteśmy jedna dusza – dwa ciała. Ty jesteś całym moim światem. Przytul mnie, kochanie!

ODPOWIEDŹ MARKA: I oto siem rozchodzi!

PIERWSZY LIST MARKA DO JAĆKI: Ukochana ma Księżniczko Epizodziaro, ludzie mi robią wiele złego. Jak to zahamować?
 
ODPOWIEDŹ JAĆKI: Jeśli chcesz, żeby ludzie nigdy nie zrobili ci nic złego, cały czas się uśmiechaj. Ludzie zrozumieją, że jesteś debilem i nic złego ci nie zrobią.
 
MAREK DO JAĆKI:   Moja ty Księżniczko Epizodziaro, której stopy całuję. Odpowiedz mi na takie filozoficzne pytanie, bo się dręczę od dwóch tygodni. Jeżeli blondynce urwać głowę to co będzie z nią dalej?

ODPOWIEDŹ JAĆKI: Reszta będzie jeszcze trzy dni po sklepach biegać.

MAREK DO JAĆKI: Czy wiesz, moja najdroższa Królowo Epizodziaro, że ludzie Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego aresztowali lustro w sypialni premiera. Lustro zostało skorumpowane przez opozycję i zamiast premiera pokazywało jakiegoś rudego złodzieja.

JAĆKA DO MARKA: Mój ty najmądrzejszy! Jakiś ty oblatany w polityce! Imponujesz mi. No! A co ta twoja była Świerzbowa gadała do swoich znajomych o tobie.

MAREK DO JAĆKI: Gadała, że jestem natrętem, że jej się narzucam. Pisała tak: „Ja nie chciałam z nim być i chyba mu padło na głowę. On próbuje różnymi sposobami. NIE MOŻE ZROZUMIEĆ, ŻE NIE CHCĘ Z NIM BYĆ!”

JAĆKA DO MARKA: Och, ach! Wszystkie kurwy do wora! Ja, najdroższy, JAK BĘDĘ UMIERAŁA TO Z TWOIM IMIENIEM NA USTACH!

MAREK DO JAĆKI: I oto siem rozchodzi. Wszystkie kurwy do wora! Zagrajmy teraz w inteligencką grę Candy Crusch Saga. A ja se potem walnę w Jackpotjoy SlotMachines. Podnieśmy swój poziom umysłowy i wylatujmy ponad poziomy, 

JAĆKADO MARKA: Mareczku, czy ty pijesz na tym odwyku?

MAREKDO JAĆKI: Zwariowałaś?! Obrażasz moją inteligentną inteligencję intelektualną… Piję tylko po obchodzie lekarskim!

C.b.d.o. czyli co było do okazania.

poniedziałek, 13 maja 2013

DOKTOR ANDRZEJ RODAN: Tu Najwyższa Szkoła Życia, wykład 15 pt. „Marek T. presents”

Studenci i Wy, niezwykle urocze i pożądania godne Studentki! 
Przedstawiam wam mojego szwagra Marka T. Świerzba, którego już widzieliście na ćwiczeniach i cokolwiek wam o nim opowiadałem.
Będzie on żywym przykładem DEBILIZMU. Proszę notować: debilizm jest to termin medyczny określający wrodzony stan upośledzenia umysłowego, który powoduje nieprzystosowanie społeczne. Osoby takie są w zasadzie samodzielne, nie powinny jednak wykonywać zawodów wymagających podejmowania decyzji, ponieważ nieosiągnęły etapu myślenia abstrakcyjnego w rozwoju poznawczym.
A teraz proszę zadawać pytania Markowi!
Studentka: panie Marku, a jak jest z podejmowaniem decyzji?
Marek T. Świerzb: Mam chyba coś z błędnikiem. Ciągle podejmuję błędne decyzje.
Studentka:A jak to znosi pańska kobietka?
Marek T. Świerzb: Całkowicie dostosowała się do mojego poziomu. Doradzam jej i jestem drogowskazem dla niej. Oba kroczymy we właściwym kierunku przyszłości dwojga debili.
Student:Panie Świerzbie, czy to prawda, że kiedy gdzieś jedziecie to pańska kobieta wciska panu na buzię kominiarkę, żeby pan nie straszył ludzi?
Marek T. Świerzb: To wierutne kłamstwo. Ona tylko zakłada mi maskę przeciwgazową!
Studentka: Ponoć startował pan w „Mister Uniwersum”?
Marek T. Świerzb (śmieje się): Ależ skąd. Wygrałem tylko „Mister Halloween”. Ale potem ten tytuł odebrano mi, bo się okazało, że jestem bez charakteryzacji.
Studentka:  Pan dużo pije. Czy  mógłby pan po pijaku wpaść do odkrytej studzienki kanalizacyjnej?
Marek T. Świerzb: No pewnie. Prędzej wpadnę do odkrytej studzienki kanalizacyjnej niż, kurwa, do biblioteki!
Studentka: Jakby pan siebie określił w dwóch słowach?

Marek T. : Na pewno widziała pani film „Tańczący z wilkami”. To ja jestem „Tańczący z butelkami”.
Student: Czy pan wie dlaczego wesela są takie radosne, a pogrzeby są smutne?
Marek T. Świerzb: Bo na pogrzebach nie ma tortu.
Studentka: Co pan odpowiada jak pańska kobietka mówi rano do pana, że trzeba wstawać bo budzik dzwoni.

Marek T.Świerzb: Mówię, powiedz mu, że oddzwonię!
Student: Czy my jesteśmy mądrym narodem?
Marek T. Świerzb: My jesteśmy głupim narodem. Chińczyki to mądry naród. Włączyłem przypadkiem chińską telewizję, posłuchałem i nic, kurwa, nie zrozumiałem. A oni rozumieją.
Studentka: Czy oprócz choroby alkoholowej i zaleczonej wenerycznej ma pan jakieś inne choroby.
Marek T. Świerzb: Podobno cosik mam. Ja lubię siebie. Siebie lubi mnie. Mnie lubię ja. Ja lubi nas. Nas lubi was. I wszyscy jesteśmy szczęśliwi. Schizofrenicy nie mają źle.
Studentka: Podobno pana kobietka pisze książkę razem z panem?
Marek T.Świerzb: No! Już mamy motto. Jest takie:
Więc kretyn miejscowy uśmiechnął się słodko
I poszedł do kina z tutejsza idiotką

Na miłym macaniu minęła godzinka
I była szczęśliwa miejscowa kretynka…”

Studentka: Przepraszam, że przerywam, ale przecież to nie jest wasz wiersz!
Marek T.: Naprawdę?! To może to jest Rodana?... No to zmienię na takie motto: „pan mądry w księgach grzebie a Marek mu kobitę jebie”.  I mamy jeszcze tytuł książki: „Książę i Księżniczka z betoniarki H.”
Studentka: I nic więcej nie napisaliście?

Marek T.: Przecież dopiero piszemy trzy miesiące. Mamy już pierwsze zdanie jak ona mówi do mnie: „przytul mnie, debilu!”
Student:  Nawiązując do jebania, o którym pan wspomniał poprzednio. A co pan mówi swojej kobiecie, jeśli ma ochotę na seks!
Marek T.Świerzb: Mówię romantycznie; ściągaj barchanowe stringi będziem się całować! Będę ciem macał. Podaj mi moją sztuczną szczękę. Ja chcę szaleć. Ja chcę gryźć!
Studenci i Wy, niezwykle urocze i pożądania godne Studentki!
Dziękujemy Markowi, gratulujemy jego kobietce tak wspaniałego faceta. Doprawdy zasłużyła na to.  
 Po tej części oficjalnej następuje część artystyczna: zagram na akordeonie i zaśpiewam po rosyjsku. Będzie to Grigorij Leps „Спокойной ночи, господа”. Wieczór jest przepiękny a więc śpiewam dla Was :  
Спокойной ночи, господа, прочь униженья.
Во сне приходят чудеса или виденья
Пусть ваша совесть нечиста, пусть вы непрежни,
Но день прошел и лишь сейчас вы так безгрешны

Spokojnej nocy! Piękny, letni dzień mija! Spokojnej nocy!


czwartek, 9 maja 2013

DOKTOR ANDRZEJ RODAN: Tu Najwyższa Szkoła Życia, wykład 14 pt. „Rodan, ty głupi wielki chuju!”

Motto wykładu: Chcę, aby po śmierci moje prochy rozrzucono na polu minowym. I niech moi wrogowie zatańczą na moim grobie!
Studenci i Wy, niezwykle urocze i pożądania godne Studentki! 
Na fejsbuku kwitnie erystyka, czyli sztuka prowadzenia sporów. Jest dużo osób, które tylko dlatego tu się znajdują, żeby się dowartościować kosztem innych.
Żona mu nie dała, albo mu nie staje, no to pisze komentarz zaczynający się od słów: „Pod tym postem zebrały się same matoły, ciołki, przygłupy, imbecyle, a Rodan autor tego posta jest obłąkanym schizofrenikiem” no i dalej jedzie po bandzie w tym stylu. Wyładował się i dowartościował.
Natomiast już bardziej subtelnie napisze dama, której mąż jest alkoholikiem: „nie wiem o co chodzi tamtej pani w komentarzu, że niby po pijaku ukradli zegarek. Że to niby chodzi o mojego męża? Przede wszystkim nie ukradli mu zegarka tylko komórkę. A po drugie nie ukradli tylko sam oddał jak mu dali po ryju. A po trzecie nie jes tmoim mężem tylko kochankiem. Dziwię się, że na fejsbuku już nie ma inteligentnychd obrze wychowanych ludzi, tylko są kłamcy, tępaki, ciemna masa dziwolągów i umysłowo ograniczonych dupków!”  
Ludziska prześcigają się w wymysłach. Imperium atakuje!
Jedna z paniuś dojebała mina priv, że się uważam się za mądrego a jestem zwykłym głupim chujem, a nie mądrym.
Odpowiedziałem jej: „Być mądrym to piekielnie męczące. MĄDROŚĆ  to choroba. Na szczęście nie jest zakaźną i dlatego tak mało ludzi na nią choruje.Ty będziesz zawsze zdrowa, a umysł niemowlęcia zachowasz do późnej starości”.
A inna do mnie pisze:„kradniesz pomysły, złodzieju!”
To ja: „Jak się nie ma co się lubi, to się kradnie co popadnie”.
Rekord wyzwisk na mojej tablicy zdecydowanie należy do Marka Karneckiego z Warszawy (jest do tej pory na FB, ma foto mocno łysawego chudzielca), który pod moją krótką, niewinną informacją, że jestem w Berlinie rozstrzelał mnie z kałasznikowa używając zamiast pocisków wykrzykniki.
Pisałem już o nim w pierwszym wykładzie (zachowuję specyficzną interpunkcję mojego adwersarza):
 <a>Marek Karnecki</a> TyRodan!!!!Spierdalaj ze swoimi naukami ciemniaku!!!!! i przestań mydlić ludziomoczy!!!!!!!Ty idioto!!!!!!!!!!!!!!!!!Naćpany tumanie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
<a>13 godz. temu</a> · <a>Lubię to!</a>
<a>Marek Karnecki</a> Werzacy niejestem!!!!!!!!!!!!Ciemniaku!!!ale wierzyć w Ciebie też nie muszę!!!!!!!!!!!!!!!Rodanty Debilu!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
<a>13 godz. temu</a> · <a>Lubię to!</a>
·                                <a><img></img></a>
<a>Marek Karnecki</a> Ewa!całkiemna poważnie!!!Czy nie zauwazacie tego , że ten "BARAN" robi z Wami toco tylko chce?!!!!!!!!!!!!!

Kurwa, ten facet się tak na mnie rozpędził jak Hitler jadący na wrotkach po tęczy i słuchający Justina Biebera! Zresztą, tak na marginesie, język niemiecki wymyślono tylko po to, żeby małolaty mogły słuchać Biebera i Rammstein.
On na mnie tak pojechał,  jak Stalin na rowerku dziecięcym w Tour de France. Ale ja spoko-luzik!
Najpierw chciałem mu napisać, żeby robiąc zakupy w dziale „warzywa” w dyskoncie spożywczym „Biedronka”, lub „Real” kładł swoją głowę na wadze i wcisnął przycisk z napisem BURAK. Ale wyhamowałem z godnością, kulturą osobistą, i męskim urokiem (po francusku: charme), z których słynę u niektórych dam. Mam te wszystkie przymioty w/w, aczkolwiek na FB głównie znany jestem jako seryjny zabójca!
 Zwróciłem Karneckiemu tylko delikatnie uwagę, że jeden wykrzyknik wystarczy.  Zablokowałemgo dopiero wtedy, kiedy zaczął strzelać do znajomych, ubliżać komentatorom.  No i Karnecki poszedł się ruchać!
Ale inni dorwą mnie gdziekolwiek jestem. Będąc w Unterlüß i Uelzen w Lower Saxony odebrałem miłe info. Jeden z panów dał w komentarzu krótką, trafną ocenę mojej osoby: „dlaczego pierdolony Rodanie głupi debilu nie przyjmujesz mnie do znajomych? Przestań żłopać piwo i szlajać się z kurwami po knajpach!”
To ja mu blokadę, bo nie wiedział, że nie lubię i nie piję piwa!
No cóż, kłamstwa i oszczerstwa mają krótkie nogi, ale za to szybko biegają, ha ha ha!
Studenci, takie „ataki”ignorujcie, bo właśnie to ich wkurwi: GŁUPIEC SIĘ MŚCI – MĄDRY IGNORUJE!
Powiem Wam szczerze: dopóki nie zapoznałem się z tym, co o mnie myślą, nie wiedziałem, jak zajebiste życie prowadzę!
C.b.d.o.czyli co było do okazania, a ja teraz odchodzę na drugi krąg!
No To Myk, jak mawia mój szwagier Świerzb!

sobota, 13 kwietnia 2013

DOKTOR RODAN: Tu Najwyższa Szkoła Życia, wykład 13 pt. „NO TO MYK, JAK MAWIA MÓJ SZWAGIER ŚWIERZB”, wiadomości dobre czy złe, ale zawsze prawdziwe


Studenci i Wy, niezwykle urocze i pożądania godne Studentki! 
Przychodzi krowa do lekarza i śmieje się jak głupia. „Co jest?" pyta lekarz. A krowa: „Nie wiem. To chyba po trawie!”
I tym oto wstępem zasygnalizowałem wam, że dzisiaj będę mówił o partii, która chce legalizacji marihuany.
Wiecie, że Ruch Palikota przypomina mi dawną Samoobronę Leppera? W Samoobronie w większości byli ludzie prostaccy, nieokrzesani i porąbani jak bohaterowie filmów Quentina Tarantino. Quentinie, wybacz mi to porównanie, ale właśnie czytam Twoje scenariusze i tak mnie jebło znienacka, ha ha, ha!
U Palikota jest masa ludzi ideowych, niektórych znam, oni agitują, organizują demonstracje, rozwieszają plakaty, całym sercem wspierają partię. Ostatnio jedna z tych osób napisała mi: „kiedy widzę, co się dzieje z Palikotem i ludźmi go otaczającymi wydaje mi się, że rozpieprzyłam w tej partii dwa lata swojego życia. Ja o coś walczyłam, a tu się wszystko rozmydla”.
Straszna gorycz przebija z tych zdań i chociaż jestem nad wyraz cynicznie cyniczny i bezczelnie bezczelny -  smutno mi się zrobiło.
Kiedy tak mile napisałem w poście o Romanie Kotlińskim (były ksiądz, właściciel tygodnika „Fakty i Mity”, poseł), że jest oskarżany o zlecenie zabójstwa i inne sprawki, ten natychmiast postraszył mnie prokuratorem.
Tak się tym przejąłem, że w sklepie zamiast pół litra i 6 browarów (jak zawsze rano) kupiłem litra i 12 browarów. Kurwa, jaki ja wrażliwy jestem na pogróżki.
No i natychmiast z tej wrażliwości i ze strachu stworzyłem na FB specjalną stronkę popierającą Kotlińskiego i atakującą mnie za pisanie oszczerstw.   
Dużo ludzików dało się nabrać i przyjebało mi (wyrzuciłem ze znajomych), kilka wbiło mnie w glebę i poparło Kotlińskiego (zablokowałem, aby nie być zablokowanym), a to poparcie to im się niebawem odbije zgniłym jajem. Gwarantuję!
Oni nie wiedzieli, że Andrzej Rodan zawsze pisze prawdę i opiera się na faktach, a nie domniemaniach. I dlatego ma w dupie pogróżki Kotlińskiego, że zgnoi mnie w prokuraturze, w sądzie i coś tam coś tam, ble ble ble, bla bla bla, undi fundi wujek Marek.
Chłopcy i dziewczęta nazwali mnie tam„szczekającym psem, głupcem, kundlem, że bliski jest mój koniec” itd. itp. No ludzie, kurwa mać, na mojej własnej stronie tak o mnie pisać, ha ha ha!
Między innymi Artur Dębski, poseł i wiceprzewodniczący Ruchu Palikota, wsparł swojego przyjaciela tymi oto słowy: „Roman o mnie, ja o nim, razem o naszych innych posłach, przerażenie jest tak wielkie,że wymyślą kwadratowe jajo, żeby nas zdyskredytować. Co nas Roman nie zabije…padaj, wstawaj, walcz!”
Mój Arturku, najbliższy doradco i zaufany Palikota, wiceprzewodniczący Ruchu Palikota, zarzucasz Rodanowi kłamstwo… ty pośle?!
Andrzej Rodan nie jest przerażony, bo Roman Kotliński już nie wstanie. A Ty wstaniesz, Arturze Dębski? Będę się Tobą interesował, bo też se lubię golnąć!  
Pierwszy raz w życiu usłyszałem o genialnym intelektualiście pośle Arturze Dębskim, no to z profesjonalnej ciekawości zainteresowałem się nim i wymyśliłem kwadratowe koło.
I cóż my widziem, prosiem sianownejf erajny: poseł Dębski jest podejrzewany o podrabiane znaków towarowych, za cogrozi od 2 do 5 lat więzienia. Idzie o zarzut, jaki postawiła mu prokuratura: handlu podróbkami wyrobów galanteryjnych znanych marek.
Nie chcę ferować wyroków,  bo od tego są sądy, ale  (cytuję):  „Na to red. Marek Pyza (w Polityce, „W Sieci")replikował. – „Chciałbym w imieniu całej redakcji podziękować serdecznie panu posłowi Dębskiemu i w ogóle Ruchowi Palikota za tak godną reprezentację na tym posiedzeniu. Obaj panowie posłowie są znani ze znania prawa, mają bardzo bogate doświadczenia z prawem. Pan poseł Penkalski, o ile dobrze pamiętam, przeszedł całą ścieżkę prawną - od zarzutów, przez wyrok do odsiedzenia tego wyroku -stwierdził. Dodał też: - Pana posła Dębskiego wypada zapytać: to jak jest z tymi torebkami Louis Vuitton - produkuje pan czy nie?”
Mój ulubiony poseł Arturek Dębski (Arturek, mów mi Jędruś) w odpowiedzi nazwał dziennikarzy „nieuczciwymi nygusami” a Pyzie znamiennym, aroganckim gestem pokazał środkowy palec, co zarejestrowały wszystkie kamery.
Natomiast wymieniony wyżej poseł Penkalski to, kurwa, Rambo polskiej polytyky. Nie rozumiem dlaczego temu dobremu człowiekowi tak dopierdalają jego wyborcy (cytuję): „Mamy dość chamstwa, głupoty, obłudy, braku szacunku dla wyborców i kolegów z partii. Panie pośle Penkalski, już nikogo Pan nie nabierze, a przynajmniej nie tych, którzy pana znają” – to treść oświadczenia jakie umieścili naFacebooku byli współpracownicy i członkowie Zarządu Koła Ruchu Palikota w Braniewie.
Ta informacja pojawiła się 8. 04. 2013 roku.

Wojtusiu Penkalski, nie pękaj, Andrzej Rodan jest z Tobą, i nie przejmuj się, kurwa, co o Tobie piszą (cytuję):

„W normalnym państwie nie powinno być świętych krów, które stoją ponad prawem - tak mówił w środę podczas wieczornej debaty sejmowej poseł od Palikota Wojciech Penkalski (39 l.). Przyklasnąć. Ale poseł Penkalski ledwie kilka miesięcy nie przyjął pięciu mandatów za przekroczenie prędkości, bo chroni go immunitet.  Usta ma jednak pełne tanich frazesów o tym, jak to zbędny jest immunitet”.

Penkalski, ty nie jesteś z mojej bajki,ale jeśli Palikot wystawi Cię w następnych wyborach (w co wątpię) to ja do Ciebie wrócę, żeby Cię bronić, bo przecież wyrok sądowy za m.in. rozboje i pobicie masz zatarty (teoretycznie) i swoje odkiblowałeś w kiciu.
Dębski i Penkalski mają swoje profile na FB. Życzę miłej lektury!
Zacząłem myśleć (rzadko mi się to zdarza): czyżby tam zaczął panować duch Drakuli, wampirowego prostaczka i wszechwładnego kretyna? Wydaje się pozornie, że jest to gatunek zagrożony wymarciem. Jest to jednak gatunek, który kopie i krzyczy, a jak się sprzeciwisz, to wbije ci, delikatnie mówiąc, widelec w twarz. Albo wbije ci cokolwiek innego, co akurat będzie miał pod ręką.
C. b. d. o., czyli co było do okazania,a ja teraz odchodzę na drugi krąg!
NO TO MYK, jak mawia mój szwagierŚwierzb!

wtorek, 19 marca 2013

Doktor Andrzej Rodan: wykład ósmy na uczelni NAJWYŻSZA SZKOŁA ŻYCIA: (8/2013).



Studenci i Wy, niezwykle urocze i pożądania godne Studentki!  

Na początek zaserwuję Wam cuda niewida i baranie rogi, pisz pan hiszpan, landzbery po cztery, raki, szpaki, widelce, kłaki, krawaty wiąże i usuwa ciąże.

W ten wtorek Onet wiadomości i sensacyjna lektura pt. „Papieże szaleńcy, dziwacy, mordercy i rozpustnicy”. I wszystko jest fajniutko, gdyby nie to, że zapomnieli dodać, iż cały materiał jest podpierdolony z mojej książki „Życie erotyczne papieży”. Nie po to miesiącami w bibliotekach czytałem źródłowe książki obcojęzyczne (w tym po łacinie, której się uczyłem 4 lata na uniwersytecie i studiach doktoranckich), a tu jakaś menda po jajach mi się szwenda.

Nieubłaganie nadchodzi dzień, kiedy się zabiję, a potem pójdę do klasztoru.

No cóż: niech słońce zajdzie nad mym gniewem! (to mój kolega Szekspir lekko sparafrazowany. Ja zawsze podaję źródło)
I jeszcze jedno: na czterech fanpejdżach i profilu własnym mam ok. 10 tysięcy znajomych i dziennie dostaję kilkaset różnych zaproszeń. Apeluję więc: przestańcie mnie, kurwa, zapraszać do różnych „wydarzeń”, idiotycznych gier, akcji na rzecz piesków, kotów itp.
Psów nie lubię, bo za długo się gotują. Koty lubię tylko jako potrawkę w śmietanie. Stuknijcie się, kurwa, w te głupie łby!
Ad rem: Przypominam, ilekroć wykładam o seksie zawsze podkreślam, że najpełniejsze doznania seksualne możliwe są tylko pomiędzy kochającymi się partnerami. Dajemy drugiej osobie naszą miłość i nas samych. Taka miłość zobowiązuje do szczerości, lojalności i zrozumienia, a zachowanie obojga partnerów wzmaga ich wzajemne uczucia.
Jakiekolwiek EPIZODY na boku niszczą związek i degradują nas. Oczywiście, że zdarzają się EPIZODZIARY ale Serca kobiece pragną miłości bardziej niż męskie, ale honor i uczciwość powściąga pożądanie. Miłość i lojalność pozostaje koroną szlachetnej kobiety”. To cytat  z Eurypidesa (najwybitniejszy dramaturg starożytnej Grecji). Ja zawsze podaję źródło w przeciwieństwie do Onetu i innych skurwysynków.
Dzisiaj pogawędzimy sobie o pewnym rodzaju aktywności seksualnej i fantazji  erotycznej. Oczywiście, niektórzy tylko jedno mają na uwadze, tak jak ten spadochroniarz, ale jemu trzeba wybaczyć.
Dziennikarz pyta na lotnisku spadochroniarza, który wrócił z zagranicznej misji wojskowej:
- Co będzie pierwszą rzeczą jaką uczyni pan po powrocie do domu?
- No wie pan... Nie widziałem żony bardzo długo.. No, rozumie pan...
- Rozumiem. Co będzie drugą rzeczą po powrocie do domu?
- Zdejmę spadochron...
Studenci i Studentki, dużo mężczyzn fantazjuje o pieszczotach członka kobiecymi stopami. Całowanie kobiecych nóg, stóp bynajmniej nie jest fetyszem, ale formą wzbogacenia stosunku. Stopy służą nie tylko do chodzenia, mogą być wykorzystane do wielu czynności, także seksualnych.
Jedną z nich jest tak zwany footjob. Polega to na pocieraniu penisa stopami w celu wywołania podniecenia seksualnego i doprowadzenia partnera do orgazmu.  
Dodatkową podnietą przy footjob mogą być czarne pończochy, a nawet szpilki. Nie wiem, czy wiecie o tym, że skóra butów w połączeniu z potem stóp wytwarza te same kwasy tłuszczowe, jakie znajdują się w pochwie (tak!).
Niestety całowanie kobiecych nóg i stóp jest rzadko spotykane, prawie w ogóle, chociaż dla partnerek może być to uważane za najwyższą formę oddania, a u mężczyzn powoduje intensyfikację bodźców i jest jednym z wyrazów miłości, tkliwości, czułości.
Wyrafinowani kochankowie wiedzą, że urozmaicanie seksu jest tak samo ważne jak uroczysta kolacja przy świecach, taniec przy urokliwej muzyce, wspólna kąpiel w wannie z ciepłą wodą i pianą, nastrojowe światło w sypialni.
 Niestety, faceci uważają, że macho nie powinien niewieścieć i zajmować się jakimś pierdolonym romantyzmem, jebanym liryzmem, sielankowymi pieszczotami, uczuciami, czułościami, przytulankami i jakimiś innymi idiotyzmami wymyślonymi przez Rodana w tych wykładach.
Macho powinien powiedzieć romantycznie i lirycznie krótko po męsku: „kocham, cię, wyżej dupa!”, potem se pojebać, odwrócić się na bok, kopsnąć szluga i usnąć. Macho powinien być twardy, chociaż nie zawsze mu twardnieje, ha ha ha.
Na takie dictum o całowaniu nóg studentka Jaćka Bófetowa powiedziała z nostalgią w głosie:
- A ja tam, kurwa, lubiejem jak chłop całuje mi stopy. Mam małe, zgrabne. 56 numer jedna stopka, a druga ciutek większa 57 numer.
Ale w przypadku tak dużych stóp radziłbym szczególną ostrożność, aby nie było tak jak w tym przypadku, który podaję niżej:
Po seksie mężczyzna wyciąga papierosa ze spodni i szuka zapalniczki. Nie może znaleźć, więc pyta kobiety, czy ma jakąś. 
- Może jest w górnej szufladzie – odpowiada kobieta. 
żczyzna otwiera szufladę w szafce przy łóżku i widzi tam  oprawioną w ramki fotografię jakiegoś mężczyzny. 
Oczywiście denerwuje się. 
- To twój mąż? - pyta mocno wkurwiony. 
- Nie, głuptasku – odpowiada kobieta przytulając się do niego.
- Twój poprzedni partner? 
- Nie, skarbie! 
- No to kim jest ten mężczyzna?! 
Kobieta odpowiada spokojnie:
- To ja… przed operacją!
Studenci i Wy, niezwykle urocze i pożądania godne Studentki!  
W następny piątek wykład o sado-masochizmie. Omówimy między innymi rzadko spotykany związek Marka (masochista) z – nazwijmy ją umownie – Ewą (masochistka). Poddamy ten związek analizie psychiatrycznej, bowiem coś takiego w seksuologii się nie zdarza, żeby masochiści byli partnerami, ha ha ha!
Dr Rodan wam wszystkim ułatwi komunikowanie się w polu, w zagrodzie, w kuchni, w wannie, w piekle, i w sypialni przy różowym świetle.
C.b.d.o. czyli - co było do okazania!