niedziela, 23 października 2011

ŚWIAT WEDŁUG FEJSBUKA.


Dzisiejszy wpis na blogu będzie inny niż dotychczasowe. Fejsbukowicze już wiedzą, że ukazała się moja nowa książka „ŚWIAT WEDŁUG FEJSBUKA, czyli Mokre Pyski atakują!”. Niektórzy Czytelnicy mojego bloga, zwłaszcza Ci spoza FB – jeszcze nie. Pewna nietypowość tej książki polega na tym, że zawiera ona między innymi liczne komentarze moich znajomych. 
Korzystając z tej okazji jeszcze raz chciałbym podziękować Moim Znajomym z facebooka, jak również z bloga,  za czynny udział w komentarzach pod moimi postami, wspólną niczym nie krępowaną zabawę. Dzięki Wam mogła powstać ta książka, która w pewnym sensie jest również i Waszą. I tak facebookowy (i blogowy) świat wirtualny stał się realny. Kłaniam Wam się nisko czapką do ziemi.   Klikam „lubię to”. JESTEŚCIE WSPANIALI!
Ci, którzy czytali tę książkę zapewne zauważyli, że w komentarzach często pojawiają się słowa, które przez przeczulonych uważane są za zbyt dosadne, a nawet wulgarne. Nie oszukujmy się, są to słowa w powszechnym obiegu, używają ich wszyscy nawet ci, którzy do tego nigdy w życiu się nie przyznają. Słów tych nie wykropkowywałem, bowiem uważałbym to za obłudę. Liczy się treść. Taka jest magia facebooka, taka jest uroda bloga, i taka jest nasza codzienność… Przecież to słowa typowe dla Polaków, nawet intelektualistów. Podziwiając wodospad Niagara, Niemcy mówią z zachwytem: Das ist wunderbar! Anglicy wykrzykują: It's wonderful! A Polacy: O kurwa, ja pierdolę!
„ŚWIAT WEDŁUG FEJSBUKA” doczekał się już kilkunastu komentarzy częstokroć pisanych w formie recenzji. Pierwsza ukazała się już 12 października 2011 r., a napisał ją Grzegorz Greg Stolarski na FB. Oto jej treść:
„Wszedłem na pocztę z awizo, po odstaniu regulaminowej godziny w kolejce już byłem przy okienku (nawet nie było przerwy) opłaciłem przesyłkę podziękowałem i wyszedłem. Już w aucie rozpakowałem kopertę i wyjąłem książkę. Byłem ciekaw jak wszyscy chyba co ten Kpiarz o mnie napisał... Znałem Jego 41 książek i wiedziałem, że nie pisze dla grzecznych czytelników bo sam grzecznym nie jest. Byłem też ciekaw jak podejdzie do tematu. Książkę przeczytałem w kilka chwil, chłonąłem ją aby jak najszybciej zobaczyć czy coś tam wstawił o mnie (cóż pychę mam we krwi) wreszcie na 120 stronie doczekałem się... jest pierwszy mój komentarz odpowiadający na komentarz Rodana do mnie.... później szczerze się uśmiałem przypominając sobie dzięki książce nasze dyskusje do rana pod postami Rodana... W sumie miałem zrecenzować tą książkę, ale uznałem, że recenzować szczerość to jak mówić rybie, że potrzebny jej ręcznik... Śmiało mogę powiedzieć, że Andrzej podjął udaną próbę pisania kroniki portalu społecznościowego... nie zmieniał wypowiedzi pokazał nasz światek... czasem światek gówna a czasem światek wspaniałej zabawy... Uśmiałem się też z komentarzy ludzi pod postami Andrzeja, przypomniały mi się relacje ludzi piszących do siebie pod postami innych grup same słowa miody, a dziś ci sami osobnicy są śmiertelnymi wrogami i już nie ma tej sielanki... Wspaniałym jest, że Andrzej w swojej książce pokazał pierwszą ekipę ludzi, którzy przewijają się tam do dziś i wiele razy uśmiech na mej twarzy zagościł czytając słowa znajomych gąb, a także i  moje...”.
Te „recenzje”, a właściwie impresje osobiste, nasunęły mi pomysł, aby je, chociażby niektóre, „wykorzystać” w następnej książce. Jest to doprawdy niekiepska sprawa dla autora, kiedy to Czytelnik ocenia książkę nawet w kilku zwięzłych zdaniach. Mam nadzieję, że Wasze klawiatury rozgrzeją się trochę napisaniem kilku zdań na temat „Świata według fejsbuka”. Dziękuję!
Piszcie więc, nawet krytycznie, bo prawdziwa cnota krytyk się nie boi, ha ha ha!