Państwo polskie świruje pawiana i daje Kościołowi wszystko, czego ten zażąda. Niedługo padnie na kolana i mu obciągnie! Spermę połknie i powie: Amen! Mózg mi staje na widok tych absurdów. Podam tylko kilka przykładów z wielu tysięcy.
Urząd Wojewódzki we Wrocławiu przekazał nielegalnie 46 parafiom 500 ha. Okazało się, że 46 parafii, głównie podlegających kurii w Legnicy, dostało ziemię podwójnie albo nawet potrójnie: zamiast ustawowych 15 hektarów, które – według dziwacznych polskich przepisów – należą się każdej parafii na tzw. Ziemiach Odzyskanych od Skarbu Państwa, dostały one od 28 do 46 hektarów.
Czerwiec 2006 r. – cystersi dostali ponad 3 hektary miejskich gruntów w Krakowie. Oficjalna wycena: 12 milionów. Specjaliści ostrożnie oszacowali wartość tej nieruchomości na ponad 24 miliony.
Wrzesień 2007 r. – ojcowie bonifratrzy do spółki z siostrami dominikankami dostali kluczową dla rozwoju Warszawy parcelę na pograniczu stolicy i Piaseczna. Wartość rynkowa gruntu: około 400 milionów złotych. Wartość, według biegłych Komisji Majątkowej, nie więcej niż 40 milionów złotych.
Czerwiec 2008 r. – siostry służebniczki z Nysy na Opolszczyźnie sprzedały za kilkanaście milionów złotych 20-hektarową działkę w Łopusznej (Małopolska). Wartość gruntu, według Komisji Majątkowej: 1 mln 100 tys. złotych.
Lipiec 2008 r. – zakonnice ze Zgromadzenia św. Wincentego á Paulo stały się właścicielkami 16 ha w samym centrum opolskiej podstrefy Wałbrzyskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej. Według niezwykle ostrożnych szacunków, działka warta jest na wolnym rynku 20–30 milionów złotych. Wycena Komisji Majątkowej to maksymalnie 10 milionów złotych.
Lipiec 2008 r. – w Świerklańcu Komisja Majątkowa przekazała różnym podmiotom kościelnym 230 ha z 630-hektarowego dobrze utrzymanego gospodarstwa rolnego. Wycena Komisji: dwa złote i jedenaście groszy za metr kwadratowy. Cena rynkowa: 30 złotych za metr.
Lipiec 2008 r. – w Świerklańcu Komisja Majątkowa przekazała różnym podmiotom kościelnym 230 ha z 630-hektarowego dobrze utrzymanego gospodarstwa rolnego. Wycena Komisji: dwa złote i jedenaście groszy za metr kwadratowy. Cena rynkowa: 30 złotych za metr.
Sierpień 2008 r. – elżbietanki z Poznania dostały 47 hektarów położonych w warszawskiej dzielnicy Białołęka. Wartość jednego metra kwadratowego działki, według Komisji, to 65 złotych. Na wolnym rynku w tej okolicy cena jednego metra nieuzbrojonej działki nie schodzi poniżej 500 złotych.
Wystarczy? Wystarczy!
Trzeba dodać, że tylko Krk jest traktowany wyjątkowo łaskawie przez władze RP i Komisję Majątkową. A przecież istnieją w Polsce inne Kościoły i związki wyznaniowe, a między innymi: Adwentyści Dnia Siódmego, Luteranie i Kalwini, Baptyści, Kościół Starokatolicki Mariawitów, Kościół Katolicki Mariawitów, Grekokatolicy, Zielonoświątkowcy, gminy żydowskie, Świadkowie Jehowy, Prawosławni itd. itp.
Bardzo dziwny jest stosunek Komisji Majątkowej do (na przykład) Prawosławia. Proces uwłaszczenia (odzyskania własnych świątyń, cmentarzy, klasztorów, domów parafialnych) zależy od braku sprzeciwu ze strony właściwego biskupa Krk!
Dość silny, szczególnie na wschodnich rubieżach Polski, Kościół Prawosławny był w przeszłości często prześladowany – i to nie przez tzw. Komunę – ale przez reprezentantów Kościoła rzymskokatolickiego. Do historii przeszło wydarzenie, kiedy w miejscowości Polany (województwo podkarpackie) wyznawcy prawosławia odbudowali cerkiew (a właściwie prawie zbudowali ją od nowa), ale gdy świątynia była gotowa do akcji wkroczył miejscowy proboszcz parafii Krk.
Wstrząśnięci tym bezprawnym najazdem, kierowanym przez księdza Kazimierza Pańczyszyna, prawosławni mieszkańcy Polan w liście do Jana Pawła II skarżyli się tak: „(...) rozbił on łomem zamki i wspólnie z wiernymi wyrąbał drzwi od zakrystii, po czym wszyscy wdarli się do cerkwi i zawładnęli nią. Ksiądz Kazimierz Pańczyszyn dokonał poświęcenia odebranej od nas cerkwi, a następnie odprawił dziękczynne nabożeństwo, oświadczając zebranym, że parafia prawosławna została w tej chwili w Polanach raz na zawsze zlikwidowana, a świątynię pod swoją opiekę wziął Kościół rzymskokatolicki (...). Sprofanowano nasze świętości. Rozebrano i wyrzucono na pole nasz ołtarz. Zabrano jednak i przywłaszczono całe wyposażenie wnętrza: cały ikonostas, krzyże naprystolne, ołtarzowe i procesyjne, chorągwie, feretrony, kielichy, pateny, szaty i księgi liturgiczne, płaszczenicę, dzwon i inne. Zabrano i przywłaszczono również materiał budowlany przeznaczony na budowę plebanii: 20 000 sztuk cegły, 2000 kg nowej blachy ocyn-kowanej, 12 metrów sześciennych budulca i desek. Słowem wszystko, co w chwili zagarnięcia przez rzymskich katolików tam się znajdowało oraz na placu cerkiewnym (...). Byliśmy szykanowani (...) Już dwunasty rok modlimy się pod gołym niebem. Bez względu na deszcz, śnieg, na wiatr zrywający pokrycie kielicha z Najświętszymi Darami. Bez względu na trzaskający mróz, stoimy i śpiewamy pieśni o miłości bliźniego. Marzną łzy na policzkach, a gdy oczy zwrócą się ku górze, gdy ujrzą wielką, wspaniałą kopułę naszej cerkwi, uwieńczoną trójramiennym krzyżem (na małych kopułach po dwa ramiona już obcięto, by były krzyże jednoramienne), sięgające zdaje się samego nieba, gdzie jest Jedyna Sprawiedliwość – płyną nowe łzy. Od cerkwi odgradza nas płot (...) za którą (...) ukazuje się postać kapłana rzymskokatolickiego, który nie zdejmując czapki przed odbywającym się Przeistoczeniem, bez chrześcijańskiego pozdrowienia, przechodzi obok, zdąża na Mszę Świętą, zresztą jedną w tygodniu. Gdy ją odprawi, cerkiew znowu będzie stała zamknięta (...)”.
Władze Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego nie otrzymały odpowiedzi od papieża Jana Pawła II. I mimo wyroku Sądu Rejonowego w Krośnie nakazującego parafii katolickiej oddanie prawosławnym ich odbudowanej cerkwi do chwili obecnej świątynia jest w posiadaniu rzymskich katolików.
Takich przykładów można podać wiele.