poniedziałek, 16 maja 2011

POLOWANIE NA CZAROWNICE część pierwsza


Zainteresowanych moimi książkami o tematyce historiozoficznej, religijnej, antyklerykalnej - informuję, że wystarczy kliknąć w link "KSIĄŻKI ANDRZEJA RODANA - OFICJALNY DYSTRYBUTOR" znajdujący się pod tytułem bloga, aby zapoznać się z tytułami i tematyką poszczególnych prac.
             Już płonęły stosy i już przygotowywano ideologiczne uzasadnienie do zbrodni na ludzkości w imię Boga i religijnej czystości. Natychmiast stworzono teoretyczne podstawy obrony wiary, a był to trzyczęściowy traktat Malleus Maleficarum (Młot na czarownice) napisany, wspomnianych już wcześniej, przez dwóch dominikańskich inkwizytorów.
Pierwszy z nich, Heinrich Kramer - Henry Institoris (ur. ok. 1430 roku - zm. ok. 1505 r.) pochodził z Schlettstadt w Alzacji. Tam wstąpił też do zakonu dominikanów i przez wiele lat ścigał i palił na stosach wszelkiej maści heretyków i czarowników, działając na terenach Alzacji, Nadrenii, Bawarii, Czech i Moraw. Zaginął (najprawdopodobniej został zabity przez chłopów) w trakcie jednego z objazdowych śledztw inkwizytorskich, między Ołomuńcem a Brnem.
Drugi z nich, Jacob Sprenger (ur. 1436 – zm. 1496) pochodził z okolic Bazylei i również wstąpił do zakonu Świętego Dominika. Był profesorem na wydziale teologicznym uniwersytetu w Kolonii, piastował również wysokie i odpowiedzialne funkcje w hierarchii zakonnej. Jego autorytet intelektualny i religijny był gwarantem prawdy zawartej w „Młocie na czarownice”.
Tekst ten został po raz pierwszy opublikowany w 1487 i stał się znany jako najlepszy podręcznik łowców czarownic od XV do XVII wieku. Był uważany za podstawowe kompendium wiedzy o czarostwie, czarownicach i ich związkach z Szatanem. Książka ta dostarczała (łowcom czarownic, inkwizytorom, sędziom) argumentów do odpierania zarzutów wysuwanych przeciw ich obłędnym ideom. Jednocześnie dawała dokładne wskazówki jak należy sprawnie przeprowadzić proces czarownic.
W Polsce tłumaczenia tej książki dokonał w 1614 roku Stanisław Ząbkowic. Jej pełny polski tytuł: „MŁOT NA CZAROWNICE - Postępek zwierzchowny w czarach, a także sposób uchronienia się ich, i lekarstwo na nie w dwóch częściach zamykający. Księga wiadomości ludzkiej nie tylko godna i potrzebna ale i z nauką Kościoła powszechnego zgadzająca się. Z pism Jakuba Sprengera i Henryka Instytora zakonu Dominikanów i Teologów w Niemieckiej Ziemi Inquizytorów po większej części wybrana i na polski przełożona przez Stanisława Ząbkowica Sekretarza Xięcia Jego Mości Ostroskiego, Kasztelana Krakowskiego. W Krakowie, w Drukarni Szymona Kempiniego, Roku Pańskiego 1614”.
O „Młocie na czarownice” tak pisał Rossel Hope Robbins w dziele Encyklopedia czarnoksięstwa i demonologii:
„Jest to bez wątpienia najdonioślejsze i najbardziej złowieszcze dzieło na temat demonologii, jakie kiedykolwiek napisano. Stanowi kwintesencję nieludzko surowego kodeksu poprzez połączenie dawnej wiedzy o czarnej magii z kościelnym dogmatem na temat herezji, przez co, jak żadna inna praca, stało się zaczynem inkwizycyjnej histerii. Z całą mocą wprowadza biblijny nakaz z Księgi Wyjścia (XXII, 18): „Czarownicy żyć nie dopuścisz”.
I rzeczywiście jest to najbardziej przerażająca książka w dziejach piśmiennictwa europejskiego, przesycona chorobliwą nienawiścią do kobiet oraz rojeniami chorej wyobraźni! Kościół stworzył w ten sposób obłędny system, sprzeczny z prawem i zdrowym rozsądkiem, a który przecież egzystował przez stulecia.
Dominikanie-inkwizytorzy najwięcej miejsca poświęcają kobietom, które ich zdaniem są najbardziej podatne na diabelskie opętanie, a w ich roztrząsaniach (niby teologicznych) kwestie seksualne wysuwają się na plan pierwszy.
 Przyczyny większego rozpowszechnienia się czarostwa wśród kobiet tak są określane: „Najprzód, kobiety mają większą skłonność do wiary, więc demon, starający się głównie zepsuć wiarę, z większą łatwością znajduje do nich przystęp i je atakuje. Po drugie, z racji samej natury swej kompleksji nerwowej [propter fluxibilatatem complexionis] łatwiej przyjmują wpływy idące od oddzielnych duchów.  Po trzecie, języki mają lubieżne i nie potrafią wobec innych, podobnych sobie kobiet, utrzymać w sekrecie wszeteczności, jakich się wyuczyły, a gdy nie mają dość sił, by się zemścić, próbują zemstę urzeczywistnić drogą czarów. Kobieta, istota zła z natury, szybko wpada w wątpliwości co do wiary i wnet się jej odrzeka, w czym też jest fundament szkodliwych czarów. Co zaś się tyczy drugiej władzy duszy, tj. woli, kobieta, ogarnięta nienawiścią do kogoś, kogo pierwej kochała, płonie gniewem i niecierpliwością, miota się i pieni jak rozszalałe morze. Koniec końców wszystko zależy od pożądliwości cielesnej, która u kobiet jest nienasycona... stąd wdają się w konszachty z demonami, aby zaspokoić swą chuć”.
Skąd wzięła się ta zoologiczna nienawiść do kobiet?
Uzasadnienie było. Przecież to właśnie Ewa uległa szatanowi i skłoniła Adama do grzechu śmiertelnego. Poza tym uważano, zupełnie serio, że kobieta powstała z żebra, a żebro jest krzywe. Co to oznacza? Że psychika kobiety też jest skrzywiona! 
A tak na marginesie: tylko raz na świecie zdarzyło się, że kobieta została zrodzona z mężczyzny. Od tej pory mężczyźni rodzą się z kobiety.
Twórcami teologicznego antyfeminizmu byli Ojcowie Kościoła, którzy nazywali każdą kobietę (czy własne matki również?) tworem poronionym, umysłowo upośledzonym, głuchoniemym, budowali moralną i fizyczną przewagę mężczyzny nad nieczystą kobietą, która już od początku stworzenia pierwszych ludzi na świecie - ucieleśnia grzech.
Orygenes (185-254) - największy teolog pierwszych trzech wieków (we wstręcie do własnej cielesności posunął się dość daleko. W wieku osiemnastu lat kazał się... wykastrować) -  nazywa kobietę córką szatana.
Święty Odo (878-942) uważa kobietę za naczynie z nieczystościami. Ojciec Kościoła, Tertulian (ok. 160-ok. 230) porównuje kobietę do bramy
przez którą przechodzi diabeł. Tertulian nawet małżeństwo uważa za nierząd, a więc najlepiej, aby w ogóle nie dotykać kobiety. Ów Nauczyciel Kościoła był tak przekonany, co do swojej tezy, że aby nie być narażonym na pokusy obciął sobie... genitalia.
Z kolei św. Tomasz z Akwinu (1225-1274) wyraźnie stwierdza wyższość mężczyzny nad kobietą, porównuje ich jako rzecz doskonałą do rzeczy niedoskonałej i ułomnej, kobietę nazywa „chybionym samczykiem”. Francuski biskup, Marbod z Rennes (1035-1123) uważa, że pod pojęciem nierządnicy należy podpiąć cały rodzaj niewieści.
Święty Hieronim (ok. 347-420) starał się przebić wszystkich Nauczycieli Kościoła i opracował taki program wychowawczy dla młodych rzymskich dziewcząt: „Muzyka jest zakazana; dziecko nie powinno nawet wiedzieć, do czego służą flety, liry i cytry. Czytania winno się nauczyć na podstawie imion apostołów oraz drzewa genealogicznego Chrystusa (Mt. 1, Łk. 3). Nie powinno mieć ładnych i zadbanych towarzyszek zabaw, a jedynie poważną, bladą i niechlujną starą pannę, która nocą każe mu wstać na modlitwę i śpiewanie psalmów, a za dnia będzie z nim ćwiczyć odmawianie godzinek. Ma nie zaznawać kąpieli, gdyż ranią one uczucie wstydu młodego dziewczęcia, które nigdy nie powinno widzieć się rozebrane. Najlepiej będzie, jeśli dziecko, gdy tylko zostanie odzwyczajone od piersi, możliwie szybko zostanie zabrane przez matkę z grzesznego Rzymu i przywiezione do Betlejem; tam będzie wychowywane w żeńskim klasztorze, gdzie nie ujrzy mężczyzn, a nawet się nie dowie, że istnieje inna płeć. Wtedy również matka zostanie uwolniona od troski o dziecko i będzie się mogła bez przeszkód poświęcić życiu ascetycznemu”.
Nienawiść Hieronima do kobiet była mocna, ale nie na tyle, aby nie przyjmować „dotacji” finansowych od swej uczennicy, wdowy Pauli. To właśnie kobieta zapewniała mu w miarę dostatnie życie oraz dostarczała środków na powiększanie kolekcji książek.
Tego rodzaju przykłady można mnożyć, dodam więc jeno, że jeszcze w 1591 roku teologowie roztrząsali w Wittenberdze problem, czy kobiety są ludźmi!
Gwoli prawdy należy dodać, że deprecjonowanie kobiety nie jest tylko tworem religii chrześcijańskiej, ale także judaizmu oraz islamu. Tę zbieżność idei mizoginistycznej, a nawet antykobiecego seksizmu bardzo trafnie ujął Gore Vidal: „Wielkim – i nienazwanym – złem, jakie tkwi w centrum naszej kultury, jest monoteizm. Z wywodzącego się z barbarzyńskiej Epoki Brązu tekstu znanego jako Stary Testament wyłoniły się antyludzkie religie: judaizm, chrześcijaństwo i islam. To religie boga mieszkającego w niebie. To religie w dosłownym sensie patriarchalne – Bóg jako Wszechmocny Ojciec. Za sprawą tego Boga i jego ziemskich delegatów od dwóch tysięcy lat kobiety w tych krajach muszą znosić życie w pogardzie”.
Cóż więc się dziwić, że owa dominująca w religii chrześcijańskiej tendencja antyfeministyczna idzie tak daleko, że dominikanie-inkwizytorzy są absolutnie przekonani, że kobiety są tylko „niedoskonałym zwierzęciem”, a wspomagane przez diabła, mogą nawet spowodować wszelki zło, a nawet... zniknięcie genitalii u mężczyzny!
I chociaż w doktrynie kościelnej mówi się również o mężczyznach praktykujących czary, to jednak przeważnie kobiety występują w roli głównej i to one ulegają iluzji diabelskiej i są też najczęściej palone stosie. Czarownice biorą udział w sabatowych orgiach, w nocnych lotach, wylatują przez komin na miotle, psie, byku, wilku, zabijają oseski, sprowadzają burze i pioruny, zamieniają się w wilkołaków, kierują się seksualną pożądliwością, a ich urojenia, halucynacje stają się dla inkwizytorów dowodem winy jako realne i nie podlegające żadnej dyskusji. 
Zresztą, jeśli za realne przyjmuje to Kościół – oznacza, że jest prawdą!
Uczeni mnisi przekazują swym czytelnikom niepodważalne opinie na temat kobiet. Zacytuję kilka z nich.
- Kobieta jest bardziej okrutna niż śmierć; jej serce jest pułapką; jej ręce są okowami; sprawiedliwy będzie od niej uciekał, grzesznicy będą jej ulegali.
- Wszelkie zło jest nieskończenie małe w porównaniu ze złem kobiety.
- Mniej niebezpiecznie jest przebywać z lwem lub smokiem niż z niegodziwą kobietą.
- Ich słowa wydają się słodkie jak miód, a w zasadzie są bardziej gorzkie niż sam piołun. Są rozkoszne, gdy się na nie patrzy, wstrętne, gdy się ich dotyka i zgubne w czasie stosunku.
- Żenić się jest rzeczą nierozsądną. Żona jest tylko wrogiem przyjaźni, niezbędnym złem, naturalną pokusą, wielkim nieszczęściem, domowym niebezpieczeństwem, przejmującą krzywdą, zboczeniem natury przedstawionym w pięknych barwach.
 Ciąg dalszy nastąpi


środa, 4 maja 2011

ZBRODNIE KOŚCIOŁA część szósta


Zainteresowanych moimi książkami o tematyce historiozoficznej, religijnej, antyklerykalnej - informuję, że wystarczy kliknąć w link "KSIĄŻKI ANDRZEJA RODANA - OFICJALNY DYSTRYBUTOR" znajdujący się pod tytułem bloga, aby zapoznać się z tytułami i tematyką poszczególnych prac.
Kiedy w 1555 roku Generalny Inkwizytor, Giovanni Pietro Caraffa, został papieżem Pawłem IV (l555-1559), natychmiast polecił sporządzić wykaz książek, których nie wolno rozpowszechniać, posiadać ani czytać. W ten sposób w roku 1559 po raz pierwszy ukazał się powszechny indeks ksiąg zakazanych. Umieszczono w nim tytuły dzieł oraz nazwiska autorów oskarżonych o rozsiewanie heretyckich poglądów. Na mocy bulli papieskiej Pawła IV z 5 stycznia 1559 odwołano wszelkie pozwolenia na czytanie zakazanych dzieł, spowiednicy mieli obowiązek dowiadywać się, kto czyta i rozpowszechnia heretyckie druki, szczególnie chodziło o publikacje luterańskie. Od zakazu nikt nie był zwolniony, pod groźbą ekskomuniki obowiązywał on urzędników kościelnych, biskupów, arcybiskupów, kardynałów, patriarchów, a także panujących i cesarzy.
            Według von Pastora i innych historyków, co relacjonuję w moim „Życiu erotycznym papieży”, Paweł IV był niesłychanym barbarzyńcą: „Nawet najmniejsza nieostrożność wystarczała do podejrzenia o herezję. Niemądrze i łatwowiernie nadstawiał papież Paweł IV ucha najniedorzeczniejszym denuncjacjom. Żaden urząd, żadne zasługi nie liczyły się, gdy na kogoś padło podejrzenie. Oszczercy wzięli się pilnie do roboty. Rozpoczęły się rządy terroru”.
         I właśnie ten papież, pozbawiony wszelkich skrupułów i sumienia, który publicznie wykrzykiwał, że nawet gdyby jego ojciec był heretykiem, to sam by przyniósł drzewo na stos, by go spalić, wprowadził inkwizycję również w Rzymie. Podczas jego czteroletniego panowania tysiące ludzi było w straszny sposób torturowanych i zamordowanych. Paweł IV przy pomocy inkwizytorów rozszerzył w Europie akcję płonących stosów, zniszczenia, mordów i spustoszenia. To on zalecił stosowanie tortur nie tylko wobec oskarżonych, ale i wobec... świadków.
         Szczególnie nienawidził Hiszpanów, którzy według niego byli „gromadą heretyków, schizmatyków, ludzi przeklętych przez Boga, pół Żydów i pół Maurów, krótko mówiąc - wyrzutkami ludzkości... W roku 1559 papież ogłosił indeks książek zakazanych. Znalazły się na niej całe księgi Biblii, a także wiele dzieł Ojców Kościoła. Tę haniebną dla Kościoła listę unieważniano nazajutrz po jego śmierci” (Mathieu-Rosay).
         Można powiedzieć z całą pewnością, że Paweł IV był psychopatą. Człowiek opętany szaleństwem rządził całą chrześcijańską Europą i nikt mu się nie sprzeciwiał - dopiero wieść o jego śmierci (18 sierpnia 1559 roku) przyniosła ulgę i wybuch radości.
Gdy już Paweł IV umierał, Rzymianie powstali przeciw barbarzyńskiej inkwizycji. Zdobyli siłą inkwizycyjne lochy, uwolnili więźniów, podpalili więzienia. Rozbili również pomnik wystawiony na cześć papieża, odłamali mu głowę i prawą rękę i przez trzy dni włóczyli okaleczony posąg przez ulice miasta, aż w końcu utopili go w Tybrze. Antypapieskie powstanie trwało dwanaście dni. Ludność zniszczyła klasztor dominikanów, bowiem zakonnicy ci byli najgorszymi „psami papieskimi”, którzy podżegali do torturowania i mordowania niewinnych ludzi.
         Następni papieże byli jeszcze „lepsi”. Na przykład Pius V (1566-1572), kiedy już na starość oślepł i nie mógł na własne oczy oglądać palących się na stosach heretyków, czyli „dzieci przez diabła spłodzonych”, kazał prowadzić się jak najbliżej stosu, aby mógł słyszeć jęki i rozpaczliwe krzyki ofiar. Uwielbiał te odgłosy...
         Papież Pius V należał do zakonu dominikanów, a był także wielkim inkwizytorem Świętej Inkwizycji. W wieku 24 lat przyjął święcenia kapłańskie i zaczął nauczać teologii. Stojąc na czele inkwizycji, osobiście skazał na spalenie na stosie kilka tysięcy inaczej wierzących, których Kościół nazywa zazwyczaj heretykami. To on właśnie nakazał tysiącom ludzi powyrywać członki, wydłubać oczy, zamorzyć głodem w więziennych lochach.
Księdzu Carnescchiemu we Florencji kazał ściąć głowę i spalić jego ciało tylko za to, że tenże kapłan bratał się z luteranami. Wydał także rozkaz lekarzom, żeby przestali opiekować się chorymi, którzy przez trzy dni nie zażądają spowiedzi.
         Papieskie zalecenia na temat likwidacji herezji przesyłał również królowi hiszpańskiemu Filipowi II (1556-1598), a brzmiały one następująco: „Cienia litości! Nie wolno wybaczać! Usuwaj tych, którzy się ugną, i tych, którzy trwają w uporze. Ścigaj ich do ostatka, zabijaj, pal, zatop wszystko w ogniu i we krwi, aby pomścić Pana!”. Oczywiste jest, że Filip II, fanatyk religijny, posłuchał papieża i tępił różnowierców, wspierając działania inkwizycji i jezuitów.
         I tak zapłonęły stosy w Hiszpanii i państwach jej podległych: Niderlandach, Królestwie Neapolu, Księstwie Mediolanu.
         Ten wikariusz Chrystusa był psychopatycznym oprawcą, co udowodnił w liście do Katarzyny de Medici (Medycejskiej), królowej francuskiej, pisząc: „Niech pani nie odważy się uwierzyć, że może być dla Boga coś przyjemniejszego, jak prześladowanie i wymordowanie wszystkich przeciwników Kościoła katolickiego”.
         To wprost niewiarygodny skandal, ale Kościół katolicki zaliczył także tego barbarzyńcę i mordercą w poczet swoich świętych. Pius V został kanonizowany przez Klemensa XI.