poniedziałek, 3 stycznia 2011

BOMBA CYKA U RYDZYKA (część czwarta)


W ramach rozbudowy swego medialnego imperium Tadeusz Rydzyk zapragnął mieć gazetę. Pod ręką było upadające pismo „Ilustrowany Kurier Polski” z Bydgoszczy. W 1997 roku do jego ówczesnego redaktora naczelnego Andrzeja Szmaka przyszła prezes miejscowej drukarni Jadwiga Mojzesowicz-Milewska. Oznajmiła, że Tadeusz Rydzyk chciałby kupić „IKP”.
            – Ucieszyłem się – wspomina Andrzej Szmak. – Pismo było akurat w złej kondycji. Wyglądało na to, że Rydzyk spadł nam z nieba. Rozmowy na temat sprzedaży pisma miały odbyć się w drukarni, u prezes Mojzesowicz-Milewskiej.
            Szmak czekał na sygnał od niej. Pewnego dnia nadeszła wiadomość: kupiec przybył. Redaktor naczelny stawił się na spotkanie z ojcem Rydzykiem. W gabinecie Mojzesowicz-Milewskiej siedział starszy mężczyzna w sweterku. Prezes przedstawiła gościa. Nazywał się Stanisław Golec. Po czym oznajmiła. „To właśnie pan Golec kupi gazetę”. Stanisław Golec wyjął dowód osobisty, by potwierdzić, że on to on. Ale Andrzej Szmak był skonsternowany. Tytuł miał przecież kupić Tadeusz Rydzyk. Redaktor Szmak wspomina:
            – Odciągnąłem panią prezes na bok i spytałem: – O co chodzi? Miał być Rydzyk.
            Prezes wyjaśniła, że Stanisław Golec kupuje gazetę w imieniu Rydzyka. –  
            Stanisław Golec podpisał z redaktorem Szmakiem stosowne dokumenty kupna-sprzedaży gazety. I odjechał. Stanisław Golec jest zakonnikiem we wrocławskim klasztorze Redemptorystów.
            Kilka dni później przyjechał do Bydgoszczy Tadeusz Rydzyk z ojcem Janem Królem, także redemptorystą pracującym w Radiu Maryja. Przywieźli pieniądze. Szmak na sprzedaż gazety ściągnął jej głównego właściciela. Finalizować zakup zaczął ojciec Rydzyk:
            „Ojcze Janie, proszę o marności”. Ojciec Jan otworzył czarną dyplomatkę. Były tam w dużym nieładzie i niepowiązane banderolami banknoty. Wysypał pieniądze na stół. Ojciec Rydzyk sięgnął do kieszeni czarnej marynarki i wyciągnął z niej karteczkę z wypisaną kwotą. „Ojcze Janie, jeszcze więcej marności”.
            Szmak zauważył, że głównemu właścicielowi tężeje twarz. W końcu właściciel wydobył z siebie: „Ojcze dyrektorze, nie mogę przyjąć gotówki. Taka transakcja musi się odbywać za pośrednictwem banku, przelewów”.
             Przez kilkanaście minut ojciec Rydzyk z głównym właścicielem odpychali od siebie sterty pieniędzy na stole – opowiada Szmak. Ojciec dyrektor przekonywał, że w bankach pracują wścibskie urzędniczki, pytają, skąd pieniądze, dla kogo? Lepiej tego uniknąć. Właściciel nie przyjął gotówki. Uzgodnił z ojcem Rydzykiem, że pieniądze zostaną przekazane za pośrednictwem banku.
            Ojciec Stanisław Golec jest proboszczem w parafii przy wrocławskim klasztorze Redemptorystów. Formalnie to on nabył „Ilustrowany Kurier Polski”. Jakie zdobył doświadczenie jako właściciel gazety?
            – Co, ja byłem właścicielem? Po jednym dniu ją przekazałem – mówi ojciec Golec.
            Ojciec Rydzyk posłużył się ojcem Golcem, aby uniknąć rozgłosu przy zakupie gazety.
W maju 2001 roku Sąd Rejonowy Wrocław Fabryczna wezwał zarząd fundacji do uzupełnienia dokumentów, m.in. o akt potwierdzający tytuł prawny do trzech willi przy ulicy Wiwulskiego 7. Dokumenty nie zostały dostarczone. Działka, na której one stoją, jest własnością fundacji Nasza Przyszłość, także powołanej przez ojca Rydzyka. Fundacja ta działa w Toruniu i Szczecinku (m.in. prowadzi tam szkołę). Nasza Przyszłość kupiła nieruchomość przy ulicy Wiwulskiego przed rokiem 1997.
            Gdyby do sądu wpłynęły żądane dokumenty świadczące, że Nasza Przyszłość wynajmuje nieruchomość fundacji Lux Veritatis, wyszłoby na jaw, iż właściciel trzech willi wartych kilka milionów złotych, czyli ojciec Tadeusz Rydzyk, wynajmuje je sam od siebie.
             Przed Sądem Rejonowym w Bydgoszczy toczył się proces o kradzież pieniędzy Radia Maryja. 237 tysięcy marek zginęło w 1995 roku z bydgoskiego mieszkania Stefanii B., emerytki, wolontariuszki w toruńskim radiu. Śledztwo ujawniło dziwne mechanizmy obrotu finansami w Radiu Maryja.
            Dzień przed kradzieżą ojciec Rydzyk wezwał do swego gabinetu w Radiu Maryja wolontariuszkę Irenę W. (powiedział później prokuratorowi, że nie znał nawet jej nazwiska).
            W aktach sądowych jest zeznanie wolontariuszki: „Po wejściu do gabinetu ojciec dyrektor otworzył szafę. Wyjął z niej czarną, sztywną teczkę. Otworzył ją. W teczce zobaczyłam pieniądze. Ojciec wyjął z szafy reklamówkę i wkładał do niej pieniądze z teczki. Nie liczył pieniędzy. Po włożeniu pieniędzy ojciec dyrektor zwinął reklamówkę i włożył do innej reklamówki.
            – Ile jest tych pieniędzy? – spytałam ojca dyrektora.
            Ojciec Rydzyk poszukał karteczki i powiedział:
            – 237 tysięcy 500."
             Irena W. wyruszyła z Torunia ze znajomymi ich małym fiatem do Bydgoszczy. Worek-reklamówkę z pieniędzmi trzymała na kolanach. Myślała, że jest tam 237 tysięcy złotych, gdyż ojciec dyrektor nie wymienił nazwy pieniędzy. Nie bała się.
            Z zeznań w aktach: „Wiedziałam tylko, że muszę tych pieniędzy pilnować, dowieźć je i oddać”.
            W Bydgoszczy zawiozła pieniądze do mieszkania na ósmym piętrze w bloku nauczycielskim, w którym mieszka Stefania B., i tam przekazała przesyłkę. Gospodyni rozwinęła reklamówkę i wyjęła pieniądze. Irena W. nie znała się na zagranicznych pieniądzach.
            Z akt: „Te miały banderole, chyba były prawdziwe. Liczyłyśmy je”. Okazało się, że pieniędzy jest mniej, niż wolontariuszka zapisała u ojca dyrektora. Zamiast 237 tysięcy 500 było 217 tysięcy 500, ale nie złotych, lecz niemieckich marek. Stefania B. włożyła marki do reklamówki, którą postawiła na podłodze. Następnego dnia, pod nieobecność w mieszkaniu właścicielki, pieniądze od ojca Rydzyka zginęły. Nie było śladu włamania. Policja długo nie mogła wpaść na ślad sprawców.
             Podejrzanym okazał się wolontariusz Radia Maryja, student teologii. Stefania B. uczyła go w swoim mieszkaniu niemieckiego. Podrobił klucze, bo zapewne wiedział o przesyłanych co pewien czas pieniądzach ojca Rydzyka.
            Stefania B. zeznała, że z pieniędzmi od ojca dyrektora wielokrotnie wyjeżdżała do Niemiec po zakup sprzętu dla Radia Maryja. W wyjazdach towarzyszył jej Piotr R., elektronik, współpracownik toruńskiej rozgłośni. Piotr R. prowadzi w bloku na jednym z bydgoskich osiedli zakład naprawy sprzętu elektronicznego. W oknie wisi emblemat Rodziny Radia Maryja.
             Prokuratura zaczęła odsłaniać mechanizm krążenia pieniędzy z Radia Maryja. Ojciec dyrektor zazwyczaj przekazywał do Bydgoszczy kwoty w złotówkach. Grupa emerytek prosiła w kantorach o przygotowanie na wymianę dużych kwot w markach, potem przychodziły z reklamówkami wypełnionymi złotówkami. Wymienione marki przynosiły do Piotra R. lub wpłacały na jego konto dewizowe.
             Piotr R. pobierał pieniądze i należącym do Radia Maryja fordem transitem jechał wraz ze Stefanią B. do Niemiec. Marki przemycał przez granicę. Sprzęt nabywał w berlińskiej firmie Alfred Knitter GmbH. Były to m.in. czasze anten satelitarnych. Wracał przez przejście w Kołbaskowie, skąd wysyłał zazwyczaj faks do ojca Rydzyka o treści: „Czekać będę do odprawy około dwunastu godzin. Proszę o modlitwę”. Po przejściu sprzęt przywoził do rozgłośni w Toruniu.
            Ojciec Rydzyk kierował do urzędu celnego pismo: „Zwracam się z prośbą o zwolnienie z opłat celnych sprzętu antenowego przywiezionego z Niemiec, daru dla Radia Maryja od przyjaciół w Szwajcarii. Z góry dziękuję. Szczęść Boże! Bóg zapłać”.
            Do podania dołączał zaświadczenia od Towarzystw Wspierania Radia Maryja w Szwajcarii, Niemczech i Włoszech potwierdzone w polskich placówkach dyplomatycznych, że sprzęt jest darem dla toruńskiej rozgłośni.
            Prokuratura bydgoska podjęła dwa śledztwa. Pierwsze – o nielegalny wywóz pieniędzy Radia Maryja za granicę bez zezwolenia dewizowego, i drugie – o niepłacenie przez Radio Maryja opłat celnych i posługiwanie się fałszywymi aktami darowizny.
            Oba śledztwa umorzono „wobec braku ustawowych znamion czynu zabronionego” i „wobec przedawnienia ścigania”.
            Dochodzenia prokuratorskie dotyczyły tylko jednego wyjazdu Piotra R. do Berlina – tuż po kradzieży pieniędzy z mieszkania Stefanii B. Kilkunastoma wyjazdami po sprzęt, podczas których dochodziło do podobnych „czynów zabronionych” – przemycania przez granicę olbrzymich kwot marek i dolarów – bydgoska prokuratura nie zawracała sobie głowy.
            Takim sposobem budowano Radio Maryja.
            Stefania B. zeznała, że znała numer konta dewizowego Piotra R. i stale zasilała je pieniędzmi Radia Maryja. Wpłacała na przykład trzykrotnie po 30 tysięcy marek w 1995 roku, w następnym – 30 tysięcy marek, 40 tysięcy dolarów, 50 tysięcy dolarów. Emerytka pobierała niekiedy pieniądze w złotówkach od ojca Rydzyka.
            Z akt: „Wpłacałam je kilkakrotnie na swoje konto. Wymieniałam na marki lub dolary i zawoziłam do Torunia. Przekazywałam ojcu dyrektorowi. Raz było to dwa miliardy starych złotych”.
            Piotr R. wywoził pieniądze za granicę i przywoził do kraju – jako dary – anteny, samochody (na przykład audi), wóz transmisyjny itd.
            W prokuraturze zeznawał: „90 tys. dolarów przekazałem księdzu Rydzykowi od razu, a z 30 tys. marek rozliczyłem się z ojcem, gdy wróciłem ze sprzętem. Około 17 tys. marek zwróciłem ojcu Rydzykowi, a od ojca Jana M. (także pracującego w rozgłośni) wziąłem 57 tys. zł na zapłacenie odprawy celnej”.
            Z ręki do ręki, bez liczenia.
            Prokurator Jarosław Swat z bydgoskiej prokuratury był porażony krążeniem pieniędzy z ręki do ręki, przenoszeniem plików banknotów przez emerytki w reklamówkach, przekazywaniem bez pokwitowań, przeliczeń itd.
            Wystosował pismo do ojca Rydzyka, w którym poprosił o podanie danych personalnych osób zajmujących się w Radiu Maryja księgowością. Ojciec dyrektor odpisał: „Rozgłośnia posiada swoją rachunkowość, ale odmawiam ujawnienia danych w tym zakresie”.
Pieniądze, jakimi obraca ojciec Rydzyk, łatwość, z jaką je zdobywa, może dobrze o nim świadczyć jako biznesmenie. Wielu duchownych, zakonników jest tym jednak wstrząśniętych i oburzonych.
             Moim zdaniem biznesmen Rydzyk chce dobrze, kiedy mówi, że człowiek jest zasadniczo zły, ze skłonnościami do homoseksualizmu i do bycia Żydem. Dlatego boli mnie, gdy internauci zadają pytania, np. „Skąd się wziął twój majątek, ojcze dyrektorze?”, albo „Czy ty ojcze dyrektorze na pewno wierzysz w Boga? To chyba nie może być ten sam Bóg, w którego My wierzymy”.
            Takich to od razu bym wyrzucał na Madagaskar! Spływajcie szybko gondolą, bo was mohery opitolą!

14 komentarzy:

  1. JEDNYM SŁOWEM RYDZYK ŻYJE PONAD PRAWEM W PAŃSTWIE PRAWA ...

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakie to państwo prawa. To państwo bezprawia. I takie nowotwory jak Rydzyk pasożytują na nim. Wal Rodan, ale czy to coś da jak kolejni prokuratorzy umarzają sprawy przeciwko tej toruńskiej rakotwórczej narośli. Ale niech przynajmniej ludzie poznają prawdę o życiorysie tego zakonnego pasibrzucha.

    OdpowiedzUsuń
  3. Rydzyk na sznur a kler w wór i o mur.

    OdpowiedzUsuń
  4. Takich "Rydzyków", tyle że mniej rzucających się w oczy jest w Polsce cała masa. Dobrze to wróży temu krajowi i temu narodowi, że na coś takiego pozwala... Ciekawe jak długo jeszcze?

    OdpowiedzUsuń
  5. Rydzyk wie komu posmarowac i ma z czego. No i kto tu rzadzi w Polsce? Jeszcze cos wiecej w tym temacie?

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwaga na pseudo ateistyczne profile zajmujące się zbieraniem danych osobowych antyklerykałów w Polsce! Apeluję o wielką ostrożność, gdyż poprzez własną naiwność naraża sie często również i członków wlasnych rodzin na poważne kłopoty!
    Brunetka

    OdpowiedzUsuń
  7. Trochę trudności jest przy logowaniu i dotarciu do 4-tej części - rozumię !Od wczoraj kombinowałam.Rzeczywiście "oczy zachodzą w ciążę".Prawo ? jakie prawo ? Kogo to prawo obliguje do przestrzegania ?

    OdpowiedzUsuń
  8. Hallo!
    Ich kann zwar Eure Sprache verstehen, aber nicht mit Sinn und Verstand von sich geben. Ich hatte gestern einen Traum, den ich unbedingt erzählen möchte: Ich saß also am felsigen Ufer eines breiten Flusses und beobachtete die Schönheit und Gewalt eines Riesenwasserfalls. Aus der Ferne kamen Klänge eine Kirchenmelodie, die schienen sich dem Wasserfall zu nähern. Mein Blick wanderte unweigerlich in diese Richtung und ich sah ein Boot mit frohgelaunten, singenden Priestern, die einfach dem Wasserstrom folgend, in Richtung des Riesenwasserfalls ruderten. Ich stand auf, fing an mit den Händen zu winken und schrie aus voller Brust: „hört auf, ihr müsst umkehren, ihr bekloppten! Ihr werdet noch alle umkommen!“ Sie hörten mich aber nicht, sie sahen nur meine kuriose Gymnastik am Felsen und fingen auch noch an mich zu verspotten, anstatt sich nach vorn zu orientieren. Und ich musste mit entsetzen in den Augen zusehen, wie das Boot mit den riesigen Wassermassen hinunterfiel, um später im dichten Nebel zu verschwinden. Es ist leider so: wer sich nicht helfen lässt, dem ist einfach nicht zu helfen.
    Ein besorgter Deutscher

    OdpowiedzUsuń
  9. Małgorzata Wojtaszek mwojtaszek.wojtaszek2@gmail.com
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Mein Lieber Freund.
    Alles ist im bester Ordnung!
    Rodan ist the Best! Er ist super!
    Dein besorgter Freund aus Polen

    OdpowiedzUsuń
  11. MDAventure@gmail.com7 stycznia 2011 22:39

    Michal. Pod niemiecka okupacja i potem sowiecka w t.xw. PRL wielu Polakow zostalo zmuszonych oszukiwac zeby przezyc. I obecnie gdy mamy wolny, demokratyczny Kraj wielu nadal uprawia ten zwyczaj oszukiwania wladz panstwowych nawet nie zdajac sobie sprawy ze okradaja swych wspolobywateli i szkodza Polsce mimo ze miewaja sie za patriotow.

    OdpowiedzUsuń
  12. MAFIA RYDZYKOWA..... CO CHWILKE TO OD NOWA....LICZENIE I PIEPRZENIE....PIEPRZENIE I LICZENIE.....

    OdpowiedzUsuń
  13. Uczmy sie sztuki biznesu od Rydzyka he he...moral z tego taki,ze i ty kmiotku mozesz zostac ...Milionerem!!!
    Ewa

    OdpowiedzUsuń
  14. Nagroda Nobla mu (Rydzykowi) się należy, że potrafi zrobić i utrzymać firmę tyle lat.
    Dlatego sparafrazuję Michnika:
    Odpieprzcie się jełpy od Rydzyka...

    OdpowiedzUsuń

Jeśli chcesz skomentować nie tworząc konta, wybierz NAZWA/ADRES URL albo ANONIMOWY.